czwartek, 30 stycznia 2014

Odnaleźć siebie część 29

- Nad czym się tak zastanawiasz?- Spytała wyrywając go z zamyślenia.
- Chyba już wiem, jak ci pomóc. Jeśli się nie mylę, to Markus nosi przy sobie klucz, do mojego inhibitora mocy. Może uda mi się je podkraść podczas najbliższego spotkania z nim i odzyskać moce, a potem tylko pilnować, aby nie pobiegli przypadkiem za tobą.
- Nie zostawię cię.
- Zostawisz, bo nie masz innego wyjścia. Pewnie niedługo przyjdą i wtedy będziesz mogła stąd nawiać.
- I co, zostaniesz tu? Przecież oni cię zabiją.- Szepnęła przez łzy.
- Mówi się trudno, najważniejsze, że ty będziesz bezpieczna. Musisz iść.
- Dobrze, ale wrócę tu z Benem po ciebie. – Szepnęła i przytuliła go mocno.
- Chcesz się zabić? Nie po to głowię się, jak pomóc ci uciec, abyś wracała tu. Ben już udowodnił, że nie poradzi sobie z moim wujem, więc nie miałoby sensu prosić właśnie jego o pomoc. Musisz mi przyrzec, że już nigdy cię tu nie zobaczę.
- Nie mogę, po prostu nie mogę. Jak mam żyć tam wiedząc, że ty cierpisz tutaj?
- Normalnie?- Wzruszył ramionami.- Zrób to dla mnie.- Pogładził ją po policzku i otarł delikatnie łzę. Rudowłosa spojrzała gdzieś w bok, a następnie zdjęła z szyi wisiorek i założyła mu go.
- Dałeś mi go, gdy miałam piętnaście lat, pamiętasz tamto święto popcornu?- Zaczekała chwilę, aż potwierdzi.- Potraktuj to jako gwarancję mojej obietnicy. Nie zostawię cie tu. Znajdę sposób i kogoś, kto da rade Markusowi.
Chłopak nie zdążył zareagować na  jej wypowiedź, gdyż w drzwiach stanęli Markus z Matem.
- Tylko dwóch?- Zdziwił się.- Będzie łatwiej, niż sądziłem.- Szepnął do niej.- Uważaj.
Podszedł do wuja z uśmiechem na ustach.
- Co się szczerzysz?- Warknął gniewnie.- Znowu chcesz oberwać?
- I to bardzo. Od wczoraj zdążyłem trochę ochłonąć i mam ochotę na mała powtórkę. A ty?
- Proszę cię bardzo.- Syknął i zamachnął się na bruneta, ale on był zwinniejszy i uchylił się, a następnie zrobił przewrót obok Markusa, aby zerwać mu z paska kluczyk. Nadal był jednak obolały i teraz kucał ciężko dysząc, aby odzyskać siły. Gwen dostrzegła, że trzyma się ręką za brzuch, a ku niemu zmierza Mat. Poderwała się do biegu i z podskoku kopnęła go w klatkę piersiową. Mężczyzna odleciał w tył, aby wylądować na szefie i razem z nim upaść na ziemi.
- Ty.- Warknął i poderwał się na równe nogi. Miał już ją zaatakować, ale usłyszał huk i odwrócił się odruchowo w stronę, z której dochodził dźwięk.
Przy otwartych drzwiach stał Kevin w metalowej zbroi i z uśmiechem na ustach skinął na Gwen. Dziewczyna ruszyła ku wyjściu, lecz drogę zagrodzili jej Alex z Jacobem.
- Zajmę się nimi, a ty wiej.- Stwierdził rzucając się na jednego z nich.
Anodytka obejrzała się na moment, a potem ruszyła biegiem przez korytarze, aby w końcu dotrzeć do wyjścia. Nie wiedziała, gdzie konkretnie się znajduje, ale od razu uderzyło ja światło słoneczne, podobne natężeniem do tego na ziemi.
- Osmos III.- Szepnęła sama do siebie. Teraz już wiedziała, gdzie się znajduje i gdzie będzie musiała wrócić. Nie zastanawiając się dłużej ruszyła dalej biegiem, aż w końcu ujrzała dwie idące w jej kierunku postacie. Po chwili udało jej się rozpoznać te osoby i teraz przyspieszyła jeszcze bardziej, aby w końcu dotrzeć do przyjaciółki i Coopera.
- Julia!- Wrzasnęła, a potem rzuciła się przyjaciółce w ramiona.
- Gwen, co ty tu robisz i co ci się stało?- Spojrzała na jej twarz.- Nie ważne, Ben się ucieszy.

- Nie, musimy pomóc Kevinowi, bo oni go zabiją.- Szepnęła ze łzami w oczach. Była pewna, że Julia ze statkiem i blondyn na pewno poradzą sobie z tym zadaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz