Zwierzak brunetki wskoczył na rękę
anodytki, aby po chwili „wejść” w jej bransoletkę, a nadepnie zeskoczył na
ziemię, a inhibitor opadł obok.
- Ruszajmy.- Zarządziła Julia i
wszyscy podążyli za rudowłosą, aby po kilku minutach dotrzeć do starego,
rozwalającego się budynku.
- W piwnicach.- Powiedziała i ruszyła
szybkim krokiem.
Ku zdziwieniu jej przyjaciół
korytarze te mogłyby spokojnie znajdować się pod pałacem, a nie małą, mizerną
chatką. W końcu dotarli pod odpowiednie drzwi, ale pomieszczenie było całkiem
puste.
- Kevin.- Szepnęła wchodząc do
środka.- Przecież przed chwilą tu był.- Kucnęła w rogu przy ścianie, gdzie
leżał jej wisiorek, który najwidoczniej zerwali mu podczas walki.
- Pewnie się teleportowali.-
Stwierdził Cooper kucając obok, a ona wtuliła się w niego i zaszlochała cicho.
- Już dobrze, znajdziemy go.- Julia
także kucnęła.
- Nic mu nie będzie, na pewno.-
Próbował ją pocieszyć gładząc po policzku, ale to nie pomagało. Poczekał, aż
się uspokoiła, a potem wstał i pociągnął ją za sobą.- Musisz odpocząć.-
Stwierdził i wyprowadził ją wraz z Julią z budynku.
Szli powoli, aż dotarli do dworku.
Gwen nie zwracała uwagi na wygląd budynku, gdyż była zbyt pochłonięta myślami.
Julia zaprowadziła ją do jakiegoś pokoju, gdzie kazała jej się położyć, a
następnie wyszła na zewnątrz i dołączyła do spacerującego po ogrodach Bena.
- W porządku?- Spytała widząc jego
zatroskaną minę.
- Tak, tylko moja kuzynka zniknęła i
nie wiem co się z nią dzieje.
- Śpi sobie w jednym z pokoi na
piętrze dworku, a jak się obudzi to pewnie wszystko nam opowie. Jeśli nie
będzie chciała, to najwyżej jakoś ja do tego zmusimy.
- Jak to śpi w dworku?- Spytał
myśląc, że dziewczyna się z niego nabija.
- Normalnie, znalazła się jak byłam
na tym spacerze z Cooperem. Twierdzi, że był z nią Kevin, ale gdy tam
dotarliśmy nikogo już nie było. Gwen mówi, że ktoś chce go zabić.
- Jego zawsze chce ktoś zabić, to
pewnie przez kryminalną przeszłość.
- Może lepiej jej tego nie mów, bo
gotowa ci jeszcze wydrapać oczy.- Uśmiechnęła się blado.
Pół godziny później Julia wraz z
Benem i Cooperem siedzieli na schodach przed budynkiem, gdy dołączyła do nich
Gwen.
- Uważam, że powinniśmy się już
zbierać.- Stwierdziła i również usiadła.
- Chcesz go szukać?- Bez
zastanawiania się wiedział, co jego kuzynka ma na myśli.
- Tak i z wami, czy bez mam zamiar
ruszać i to teraz.
- A wiesz przynajmniej gdzie?
- Nie, ale nie mam zamiaru czekać, aż
Markus urwie mu łeb, lub potraktuje w okrutniejszy sposób.
- Więc lepiej znajdź go od razu i
pozwól, żeby zabił i ciebie i Kevina za jednym zamachem.- Warknął poirytowany
całą rozmową blondyn.- Czy na serio jesteś aż taka naiwna, żeby pchać się w
łapy kogoś tak niebezpiecznego?
- Ale on nie wytrzyma tam długo. Ja
musze go ratować!- W jej głosie wyraźnie było słychać strach.- Wy nic nie
rozumiecie. On pomógł mi uciec i może zapłacić za to najwyższą cenę.
- Skoro tak, czy chcesz marnować jego
poświęcenie? Chcesz się zabić?!- Ben był stanowczy.
- Mówisz zupełnie, jak on.- Szepnęła
przypominając sobie słowa chłopaka.
- Nie pozwolę ci się narażać, bo on
wiedział co robi, a poza tym może już go zabili. To był jego wybór i nie
pozwolę ci za niego płacić. Kevin to duży chłopczyk.
- Mówiliście, że od was odszedł.-
Szepnęła wystraszona, a oni dopiero teraz zauważyli, że kobieta przysłuchiwała
się ich rozmowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz