sobota, 4 stycznia 2014

Odnaleźć siebie część 22

Następnego dnia chłopak jak zwykle był w garażu kolegi, a ona siedziała w domu. Kevin postanowił zrobić dziewczynie niespodziankę i wrócić wcześniej. Pożegnał się więc z kumplem i powolnym krokiem udał się do domu.
Był już dwie przecznice od celu, gdy coś uderzyło go mocno w bok. Zaskoczony brunet odleciał kilka metrów wpadając w jakąś ciemną uliczkę, a do niego z uśmiechem na ustach zbliżał się Markus.
- Powiedz tej małej, że jutro się z nią spotkam, choćbym miał wpaść do waszego domu.
- Nie pozwolę ci jej tknąć!- Wrzasną wstając.
- Spokojnie. Mogę ją oszczędzić, ale nie za darmo.
- Czego chcesz?
- Otóż tego samego, co zawsze…
*** *** ***
Martwiła się, bo jej ukochany miał już godzinę spóźnienia. Zaczęła zastanawiać się nad poszukiwaniami, ale ten właśnie wszedł do domu.
- Gdzieś ty był?- Spytała wpatrując się w jego pusty wzrok i posiniaczoną twarz.
- Nigdzie.- Warknął.
- Znowu Markus?- Spytała z troską i objęła go delikatnie.
- Nie!- Wyrwał się jej lekko.- Słuchaj, Cooper cię kocha i wiem, że ty go też.
- Nie prawda!
- Nie ważne, bo ja już nie kocham ciebie.- Stwierdził lodowatym tonem.
- Co? Ty nie wiesz, co mówisz.- W jej oczach pojawiły się łzy.- Nie możesz mnie zostawić.
- Mogę i nie szukaj mnie, bo ja mam kogoś innego. Wybacz.- Szepnął, a następnie wyszedł bez słowa pożegnania.
Gwen została sama. Porzucona i zagubiona. Nie rozumiała, czemu ją zostawił, bo przecież go kochała i była pewna, że on odwzajemnia jej uczucie.
Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Chwyciła telefon wpisała znany na pamięć rząd cyferek.
- Tak słucham?- Usłyszała głos Coopera.
- Cześć, z tej strony Gwen.
- A już myślałem, ze nie będziesz się do mnie odzywać.
- Mocno oberwałeś?
- Od kogo? Jesteś ostatnią osobą, z którą się widziałem, bo musiałem wyjechać służbowo.
- To Kevina u ciebie nie było?- Spytała zdziwiona.
- Nie, a coś się stało?
- Nie, nic. Wybacz, ale musze kończyć.
Przerwała połączenie i stała teraz zastanawiając się, dlaczego osmozjanin tak po prostu ja porzucił. Nagle coś do niej dotarło. Zamarła w bezruchu uświadamiając sobie co tak naprawdę mogło się stać. Jej oddech zwolnił, a do oczu napłynęły  łzy. Nie widziała teraz nic, ani też niczego nie była w stanie usłyszeć. Przed oczami miała jedynie obraz ukochanego, który umierał powoli po zażyciu leków.
Z tego stanu wyrwało ją dopiero silne uderzenie w twarz.
- Gwen, odezwij się do cholery.- Usłyszała głos przyjaciółki.- Co się dzieje?
- On się zabije.- Wyszeptała, a jej ciałem wstrząsnął szloch.
*** *** ***
Szedł powoli, aż dotarł do opuszczonego portu. Tam stanął pod ścianą jakiegoś budynku opierając się o nią i spokojnie czekał. Po chwili ku niemu zbliżyła się zakapturzona postać.
- Jaką mam gwarancję, że ona będzie bezpieczna?- Spytał zrzucając Markusowi kaptur.
- Wiesz przecież, że tu nie chodzi o nią, a o ciebie. Po co mi ta dziewczyna?
Chłopak kiwnął głową przyznając mu rację, a następnie oboje ruszyli przez port, aż doszli do dużego, czarnego Jeepa. Markus usiadł za kierownicą, a on obok i ruszyli.
- Boisz się?- Spytał dostrzegając, iż chłopak drży.
- Ciebie? Wcale.- Powiedział, ale głos mu się lekko załamał.

- Nie bój się. Nie będzie tak źle.- Szepnął, a potem zaśmiał się cicho.

1 komentarz:

  1. Super. Ale "aż tak źle", hm? Mało pocieszające. Ciekawa jestem, co teraz zrobi Gwen, przecież - znają jej ośli upór - pewnie go nie zostawi... I Kevin zgrywa bohatera, niby twardziel, ale się trzęsie. Chociaż przy kimś jak Markus każdy by się trząsł. Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń