poniedziałek, 6 stycznia 2014

Odnaleźć siebie część 23

I ostatni dzień wolnego, a to oznacza, że rozdziały znów co sobotę. Podczas szkoły nie mam czasu na pisanie, gdyż to już trzecia gimnazjum i trzeba brać się do roboty, a szczególnie teraz, gdy mamy koncówkę semestru. Zapraszam więc na ostatni ponadprogramowy rozdział.;)

Szli teraz jakimś korytarzem. Nie wiedział jednak gdzie się znajduje, gdyż podczas podróży po prostu zasnął. Wiedział, że Markus jakoś go uśpił, ale nie miał pojęcia jak to zrobił. Nagle na swojej drodze napotkali trzech dobrze zbudowanych mężczyzn.
- Pamiętasz ich Kevinie?- Spytał z udawaną uprzejmością jego wuj.
- Nie łatwo ich zapomnieć. Spieprzyli ostatnio, bo chyba mieli mnie zabić, a tu jestem.
- To właśnie oni.- Potwierdził i kazał mu iść dalej.
Po kilku minutach spaceru przez labirynt korytarzy stanęli przed dużymi, mosiężnymi drzwiami.
- Witaj w domu.- Powiedział z szerokim uśmiechem, a następnie otworzył drzwi. Brunet wziął głęboki wdech, aby się uspokoić, a potem przekroczył próg swojej dawnej celi.- Dzisiaj możesz odpocząć, a my spotkamy się jutro.- Trzasnął drzwiami zostawiając go samego.
Osmozjanin usiadł na materacu, który znajdował się w lewym rogu pokoju i wpatrywał się w ścianę. Myślał o Gwen, o tym, że ją zostawił i o tym, że na pewno ona mu tego nie wybaczy. Potem zastanawiał się, co tak naprawdę tu robił. Bał się przecież tego miejsca i tego, co go tu może spotkać, ale wiedział, że dla ukochanej skoczyłby nawet w ogień, lub do samej Nicości.
*** *** ***
Od chwili, gdy Kevin ją porzucił minęły dwa dni. Gwen chodziła załamana, ponieważ wciąż była przekonana, że brunet chciał się zabić, a skoro tak, to pewnie już dawno nie żyje. Ale to wcale nie była prawda. Chłopak siedział teraz w tym małym, obskurnym pokoiku, którego tak bardzo nienawidził i czekał spokojnie na wizytę Markusa, lub któregoś z jego pomocników.
Około siedemnastej w progu stanął jego wuj. Osmozjanin podniósł się leniwie i spuścił lekko głowę.
- Widzę, że jeszcze pamiętasz panujące tu zasady.- Uśmiechnął się zamykając za sobą drzwi.
- Większość, ale nie po to tu przyszedłeś. Czego chcesz?
- Otóż mam dla ciebie zadanie.
- Tak?
- Chcę abyś mi coś dał.
- Wal się.- Warknął.- Nic nie dostaniesz, a jeśli liczyłeś na cos innego, to jesteś głupszy, niż wyglądasz.
- Licz się ze słowami Levin!- Facet był wyraźnie wściekły.
- Umawialiśmy się, że wracam, a nie, że będę ci posłuszny.
- Oj będziesz, przynajmniej jeśli chcesz jeszcze trochę pożyć.
- Oboje wiemy, że mnie nie zabijesz.
- Racja, ale mogę zafundować ci piekło na ziemi.- Zaśmiał się głośno, a do środka weszli jego pomocnicy.- Bawcie się dobrze.- Powiedział do nich znikając za drzwiami.
*** *** ****
Wróciła właśnie z Julią do domu. Po wizycie brunetki obie udały się na komisariat, aby zgłosić zaginięcie chłopaka. Dzisiaj rano natomiast Gwen dostała telefon z informacją, że niedaleko miasta znaleziono zwłoki chłopaka pasującego do opisu osmozjanina. Rudowłosa natychmiast zadzwoniła do przyjaciółki, ponieważ nie chciała tam jechać sama. Teraz po powrocie usiadła na kanapie i zaczęła płakać.
- Ej, już dobrze.- Powiedziała siadając obok.- Najważniejsze, że to nie on.
- Ale ja nadal nie wiem co się z nim dzieje.
- Niedługo wróci, zobaczysz.- Spróbowała ją uspokoić.
- A jeśli nie? Nie poradzę sobie bez niego. Wiesz, jak się czułam po śmierci rodziców. Tylko dzięki Kevinowi poradziłam sobie z tym tak szybko, a teraz go nie ma.
- Kevin jest silny i nie wierzę, aby mógł zrobić cokolwiek głupiego.
- Był. Markus, on go zniszczył. Po wyjściu ze szpitala popadał w coraz to większą depresję, a wszystko przez tego dupka.
- To co teraz? Policja nie znajdzie go tak szybko.
- Nic, znajdę Markusa, a potem zatłukę jak psa, a kiedy już skończę, to odnajdę Kevina, powiem mu, że nie musi się już martwić i będzie tak, jak wcześniej.- Powiedziała z determinacją w głosie.
- Gwen? Ty chcesz go…?

- A czemu nie? On zamordował mi rodziców, porwał Kevina, a, teraz nas prześladuje. Zniszczę go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz