sobota, 28 grudnia 2013

Odnaleźć siebie część 20

Powoli otwierał oczy. Jedyne, co czuł to silny ból głowy, w dodatku było mu niedobrze. Rozejrzał się zdziwiony po pokoju i spróbował się podnieść, ale coś docisnęło go do łóżka.
- Nie wstawaj.- Szepnęła siadając obok niego.
- G- Gwen?
- Tak.- Przyglądała mu się przez chwilę, a potem dodała.- Nigdy więcej tak nie rób, rozumiesz?
- Tak, ale ty chyba nie.- Poderwał się gwałtownie, aby nie zdążyła go powstrzymać i usiadł na brzegu łóżka zwieszając nisko głowę.
- Czego?- Spytała siadając obok.
- Tego, ze skoro żyję, to ty…
- Potrafię czytać Kevinie. Nie możesz się obwiniać za każdego dupka, który należy do twojej rodziny. To niesprawiedliwe. Razem pokonamy Markusa, na pewno nam się uda. Poza tym przy tobie nic mi nie grozi, a bez ciebie nie dam sobie rady. Kocham cię i potrzebuję bardziej, niż myślisz.
- Rozumiem, ale…
- Oj zamknij się.- Szepnęła i pocałowała go w usta.- Tylko z tobą będę szczęśliwa. I nie martw się na zapas. Jakoś to będzie. Tylko proszę, już nigdy nie decyduj się mnie zostawić. Zgoda?
- Tak.- Szepnął i również ją pocałował.- Już nigdy.- Chłopak oczywiście kłamał. W myślach już szukał kolejnego sposobu na odizolowanie Markusa od ukochanej. Samobójstwo już nie wchodziło w grę, bo wiedział, że rudowłosa będzie go teraz pilnować. Na myśl przychodziła mu tylko jedna rzecz, ale za bardzo znienawidził to miejsce i wiedział, że powrót do prześladowcy to ostateczność.
Nie myślał o tym długo, bo drzwi domu otworzyły się z głośnym hukiem.  Oboje poderwali się gwałtownie i gotowi do walki po cichu  zeszli na dół. W salonie stał jej kuzyn i nie zwracając uwagi na to, że jest nie w swoim domu włączył telewizor i rozsiadł się na kanapie.
- Przylazłeś obejrzeć mecz?- Warknął siadając obok niego.
- Nie. Właściwie to ja do ciebie, bo twoja matka twierdzi, że nie odzywasz się od kilku dni i bardzo się o ciebie martwi.
- To powiedz, że nic mi nie jest i wpadnę dziś po południu.
- Raczej jutro.- Stwierdziła patrząc na bruneta gniewnym wzrokiem.
- Stary, cos ty jej zrobił? Masz przechlapane.- Zaśmiał się zielonooki i wstał.- To ja lecę.- Stwierdził i opuścił jej dom.
- Ty jesteś nienormalny!?- Wrzasnęła gdy tylko usłyszała odjeżdżające auto kuzyna.- Chcesz tak po prostu jechać do matki?
- No, a czemu nie?
- Mogłeś umrzeć.
- Ale nie umarłem, więc mogę chyba sobie wyjść na godzinkę, lub dwie.
- Nie pozwolę ci iść samemu.- Zaprotestowała zagradzając mu drogę. Chłopak westchnął i podszedł obejmując ja delikatnie w pasie.
- Posłuchaj. Obiecałem ci coś przed chwilą i zamierzam dotrzymać słowa, ale musisz mi zaufać, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. Będę za dwie godziny.- Wyszedł zostawiając ją samą.
Dziewczyna czuła się zagubiona. Nie rozumiała dlaczego Kevin zachowywał się tak, jakby nigdy nic się nie stało. Jeszcze wczoraj chciał się zabić, a dzisiaj po prostu wyszedł sobie pogadać z matką. Jak on w ogóle mógł spojrzeć jej teraz w oczy i rozmawiać z nią tak, jakby wczorajsza sytuacja nie miała nigdy miejsca. Poza tym nie miała pewności, że jej ukochany wróci do domu cały i zdrowy.
Zastanawiając się nad zachowaniem ukochanego udała się na górę do jego pokoju. Tam ponownie przeczytała jego list pożegnalny, a następnie zniszczyła go w drobny mak.

- Obiecał i muszę mu zaufać.- Szepnęła sama do siebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz