piątek, 29 listopada 2013

Odnaleźć siebie część 13

Minęły trzy dni, a Gwen od dziwnego telefonu nie pojawiła się w szpitalu ani razu. Poza tym nie odbierała od nikogo telefonów. Nie wychodziła też z domu, tylko cały czas płakała. U Kevina właśnie siedział Ben.
- Co się stało z Gwen? W ogóle się do mnie nie odzywa.- Spytał zmartwiony czarnooki.
- Nie wiem. Ona siedzi cały czas w domu, a starzy i dziadek nic nie chcą mówić. Wszyscy zachowują się jakoś dziwnie, ale nikt nie raczy mi tego wyjaśnić.
- Może coś się stało?.- Zapytał zmartwiony.
- Nie, byłem tam wczoraj, aby pogadać, ale ona zaczęła do mnie strzelać. Nic jej nie jest.
- Dobra. Nie obraź się stary, ale mam dosyć na dziś twojego towarzystwa.
- Spoko. Wpadnę jutro.
- Nie!- Zaprzeczył szybko.- To znaczy nie trzeba.
- Ok. Ja już pójdę.
- Pozdrów Gwen i spróbuj się czegoś dowiedzieć.
*** *** ***
Minęły kolejne dwa dni. Osmozjanin cieszył się, bo Tennyson przestał go „nawiedzać”. Kevin wiedział czemu szatyn wcześniej spędzał u niego tyle czasu, a to go tylko drażniło. Rozumiał, że Ben czuję się trochę winny za to, co się stało, ale miał to gdzieś. Nie potrzebował jego litości, czy współczucia. Od nikogo ich nie potrzebował.
Powoli zasypiał, gdy usłyszał ciche kroki.
- Przepraszam, że nie przychodziłam wcześniej.- Usłyszał głos Gwen. Głos, który tak uwielbiał, za którym bardzo tęsknił, i który teraz wydał mu się taki… smutny?
- Ej, co się dzieje?- Spytał, gdy tylko ta podeszła do niego. Rudowłosa chwyciła go za rękę i zaszlochała cicho.
- Moi rodzice… oni nie żyją.- Rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Przykro mi.- Szepnął i wyciągnął do niej powoli rękę. Czuł potworny ból, ale to teraz nie miało znaczenia. Starł delikatnie łzy z jej policzka.
- A wesz co jest najgorsze?- Zapytała przez łzy.- Kiedy umierali mama była pewna, że jej nienawidzę, a wcale tak nie było.
- Nie powiedziałbym.
- Jak to? Zanim wyjechali powiedziałam jej tak.
- Może, ale ja też z nimi rozmawiałem. Było to jakieś dwa dni przed naszą wycieczką do kanionu. Pytała o ciebie, a że nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, to powiedziałem, że bardzo za nimi tęsknisz i czekasz na ich powrót. Tak przecież było.
- Och Kevin. Dziękuję.- Wtuliła się w niego. On sykną z bólu.- Wybacz.
- Nie szkodzi. Po tych zabiegach Wszystko mnie boli.
- Zabiegach?
- Tak. Twierdzą, że to mi pomoże. Ponoć na skutek uderzenia moje nerwy zostały uśpione, czy jakoś tak. To ma je pobudzić i chyba będzie tak, jak wcześniej.
- Cudownie!- Znów go przytuliła.- Mogę tu zostać? Ben mówił, że nie chcesz towarzystwa.
- Nie mógłbym odmówić. Jesteś kimś więcej, niż tylko towarzyszem do rozmów.- Uśmiechnął się ciepło.
- Na pewno?
- Oczywiście.- Znów wyciągnął rękę. Tym razem jednak zatrzymał ją w połowie drogi, dłoń zacisnął w pięść, a następnie ręka opadła bezwładnie na szpitalne łóżko.
- W porządku?- Spytała zmartwiona.
On tylko kiwnął lekko głową na potwierdzenie. Był blady i miał przymknięte oczy.
- N- na pewno?- W jej głosie dało się słyszeć lekki strach.

- Tak.- Szepnął, a ona pogładziła jego policzek. W tym samym momencie oddech chłopaka przyspieszył, a chwilę później jego ciałem wstrząsnęły silne drgawki. Rudowłosa wybiegła z sali na korytarz i zawołała jakiegoś lekarza. Ten natychmiast pojawił się w sali, ale nie pozwolił wejść dla dziewczyny. Oparła się rękoma o szybę i z przerażeniem przyglądała się ukochanemu i lekarzom biegającym wokół niego.

2 komentarze:

  1. Co z nim znowu? Czyżby ktoś go zatruł? Albo jakieś komplikacje pozabiegowe? Ja na miejscu Gwen bym szalała z niepokoju i rozniosła szpital. No i szkoda jej, kurczę, nie spodziewałam się, że usuniesz Tennysonów. Osobiście lubiłam matkę Gwen za ten chłód i niechęć do wszelkich dziwactw. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja za nią nieprzepadam, więc postanowiłam ich wyeliminować. Jeśli chodzi o Kevina, to jeszcze nie raz oberwie, bo to w końcu na niego uwziął się Markus.

      Usuń