Zmieniła się w swoją energetyczną postać
i wściekła odwróciła w stronę napastnika. Ten jednak zdążył już zniknąć. Wróciła
do ludzkiej formy i opadła na ziemię. Czuła się bezsilna.
- Może nic mu nie jest.- Powiedział z
nadzieją Ben i kazał jej wstać.- Lecimy na dół.
- Dobry pomysł.- Znów się zmieniła i
chwyciła Bena za rękę.
*** ***
***
Uderzył plecami o ziemię, a jego powłoka
rozleciała się w pył. Jedyne co czuł, to przeszywający ból całego ciała. Nie
mógł się ruszyć, z trudem łapał oddech, a jego ciało szybko zalał pot. Był
przekonany, że to koniec, że umrze za chwilę w samotności leżąc na dnie
kanionu.
W pewnym momencie dostrzegł
różowo-fioletowy blask. Obok niego wylądowała Gwen wraz ze swoim kuzynem.
Podeszła bliżej i pochyliła się nad nim, po czym wróciła do ludzkiej postaci.-
Ben, dzwoń po karetkę i wytłumacz im, jak tu dojechać.
- Nie.- Zaprotestował słabym głosem.-
Wiesz, że nie lubię…
- Wiem, ale nie masz wyjścia.-
Pogładziła go delikatnie po policzku.
On spojrzał na nią pustym wzrokiem i
zamrugał powiekami.- Jestem zmęczony.
- Nie możesz zasnąć.
- Ale ja chcę. Kreci mi się w głowie. Czuję, że muszę zamknąć oczy i zasnąć.
- Nie.- Znów pogładziła go po policzku.-
Proszę nie zasypiaj.- Jej oczy zaszkliły się od powstrzymywanych łez, które
teraz zaczęły spływać po jej policzkach.- Będzie dobrze, tylko nie zasypiaj.
Mów do mnie.
- Tylko co?- Spytał. W jego oczach dało
się dostrzec przerażenie.
- Cokolwiek.- Uścisnęła jego rękę.
- Już jadą.- Ben podszedł do niech i
kucnął obok kuzynki.
- Jak ja cię nie znoszę pokurczu.-
Uśmiechnął się słabo do przyjaciela.
Czekali tak przez jakieś pół godziny.
Przez cały ten czas Gwen pilnowała, aby Kevin miał otwarte oczy. Bała się, że
jeśli zaśnie już nigdy się nie obudzi. W końcu przyjechała karetka, która
zabrała chłopaka do szpitala. Gwen pojechała z nim, a Ben wrócił do domu przy
pomocy urządzenia teleportującego Kevina.
W szpitalu dziewczyna nie opuszczała
ukochanego nawet na krok. Siedziała teraz w sali obok jego łóżka i trzymała go
za rękę.
- Dlaczego nie mogę się ruszyć?- Zapytał
niespodziewanie. Gwen zauważyła, że się boi.
- Nie wiem, ale to na pewno minie.
Lekarze zrobili ci prześwietlenie i nie masz uszkodzonego kręgosłupa.
- A jeśli nie? Będę kaleką.
- Nie mów tak. Musisz wierzyć, że będzie
dobrze, a nie się tylko dołować.
Zapadła cisza, którą po dłuższym
oczekiwaniu przerwał chłopak.- Nie zostawiaj mnie tu.- Szepnął. Wiedział, że
ona go rozumie i przed nią nie musi udawać, że niczego się nie boi. Z reszta
był zbyt przerażony, aby udawać.
- Nie zostawię.- Pocałowała go w czoło.
W tej chwili zadzwonił jej telefon.- Tak słucham… Nie mogę… Dobrze… Pogadamy
później…
- Musisz iść?
- Nie, to zaczeka.
- A co się stało?
- Nie wiem. Dzwonił dziadek. Miał taki
dziwny głos, ale to i tak może poczekać.
- Nie, jedź tam. Poradzę sobie. Sprawdź
co u Maxa.
- Dobrze.- Wstała i wyszła z sali
zostawiając go samego. Po jakimś czasie chłopak zasnął z nudów. Gdy się obudził
zauważył, że ktoś siedzi przy jego łóżku.
- Mama?- Spytał drżącym głosem.
- Kevin, synku. Przepraszam cię za
wszystko. Nie chcę cię stracić przez własną głupotę. Proszę cię wybacz mi.
- Wybaczam.- Odpowiedział po chwili
milczenia. Ona przytuliła go z wyraźną ulgą. Bała się, że chłopak powie coś
innego.
Aww... Jak słodko :3 Ja mam tylko nadzieję, że Kevin serio nie uszkodził kręgosłupa... A co do Maxa i Bena, to mam złe przeczucia. O.o ~Gwevinoholiczka.pl
OdpowiedzUsuńNie. Załamałby się chyba. Poza tym mam narazie co do niego trochę inne plany. :)
UsuńLubisz się znęcać nad bohaterami, co?^^ Biedny Kevin, stale go ktoś maltretuje, mam nadzieję, że nic poważnego mu nie będzie. I pani Levin, jej *,* Ciekawe, co z Maxem, czyżby i na niego ktoś się uwziął?
OdpowiedzUsuńUwielbiam. Znęcanie się nad nimi sprawia mi frajdę.;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Maxa to narazie jest bezpieczny.
Haha jesteś złem XD
OdpowiedzUsuń