Dochodziła siedemnasta i wszyscy
umówienie goście byli już w domu Gwen. Brakowało tylko Kevina. Anodytka
obawiała się, że chłopak zrezygnował i nie dotrze na kolację. Postanowiła więc
do niego zadzwonić i upewnić się, że będzie.
- Gdzie jesteś, wszyscy czekają.
- Wybacz, ale nie mogłem wcześniej.-
Odpowiedział.- Będę za dwadzieścia minut, a jak przycisnę trochę pedał gazu, to
może za dziesięć, albo mniej.
- Lepiej się spóźnij i dojedź, niż
miałoby ci się cos stać. Poczekamy.- Zapewniła go i się rozłączyła. Weszła do
salonu.- Musimy trochę poczekać, gdyż mój ostatni gość się spóźni.
- Chyba twój chłopak.- Dogryzł jej
kuzyn.
- A żebyś wiedział.- Rzekła z uśmiechem
i zniknęła w kuchni. Za nią poszła Julia.
- Masz chłopaka i nic nie mówiłaś?
Rudowłosa nie wiedziała co ma jej
odpowiedzieć. Na szczęście w tym momencie do środka wszedł dziadek Max.- Na
pewno będzie?
- Tak, obiecał mi. W końcu ta kolacja to
dla niego.
Minęło pół godziny, a Kevina wciąż nie
było. Dziewczyna zaczynała się powoli o niego martwić. Obiecał przecież, że
przyjedzie, a w dodatku nie odbierał telefonów. Gdy miała już zacząć się
ubierać i jechać go szukać drzwi domu otworzyły się z głośnym trzaskiem.
- Wybaczcie spóźnienie.- Powiedział z
szerokim uśmiechem na ustach.
*** ***
***
Szedł zadowolony ulicami miasta. Miał
już idealny plan na pozbycie się problemu i świetną zabawę. Poznał już swojego
przeciwnika i wiedział, co jest dla niego najważniejsze, oraz jak to
wykorzystać przeciw niemu.
Uśmiechnął się złowieszczo, zgniótł
trzymaną w reku fotografię, która przedstawiała młodą dziewczynę o długich
rudych włosach i rzucił nią w najbliższą kałużę.
- Nie chciałeś po dobroci, to pobawimy
się inaczej.- Zaśmiał się głośno.
*** ***
***
- Kevin!- Julia podbiegła do niego i
rzuciła mu się na szyję.- Ty żyjesz!
- Na to wygląda.- Zaśmiał się odpychając
ją od siebie.
- Wybacz.- Lekko zawstydzona.
Już po chwili każdy uściskał chłopaka, a
następnie wszyscy zasiedli do stołu.
- Gdzieś ty był tyle czasu?- Spytał jego
przyjaciel z zaciekawieniem.
Zawahał się chwilę.- W sumie to nie mam
pojęcia.- Odpowiedział w końcu zgodnie z prawdą.- Nie gadajmy jednak o mnie, bo
to zbyt długa, nudna i męcząca historia. Chętnie się dowiem, co zmieniło się
tutaj.
- Niewiele.- Zapewnił zielonooki.- Gwen
ześwirowała na twoim punkcie i była nie do zniesienia. Nie było takiego dnia,
żeby nie wyzywała kogoś z nas wyjąc przy tym jak dziecko.- Ben postanowił
upokorzyć kuzynkę.- A już szczególnie po tym, jak…- Urwał wypowiedź.
- Jak mnie pochowali?- Zapytał z dziwnym
uśmiechem.- Cała Gwen i właśnie za to ją kocham.- Pocałował ją w czoło.
- Coś ty brał?- Spytała zdziwiona.
- Nic.- Uśmiechnął się wesoło.- A co?
- Nie ważne.- Przerwał im Max.-
Powinieneś się ucieszyć.- Podał chłopakowi niewielki przedmiot, który okazał
się odznaką hydraulika.
- Dzięki.- Znowu z uśmiechem.
- Nie ma sprawy, byłem w bazie i możesz
wrócić kiedy tylko zechcesz.
*** ***
***
Wiedział, że jeśli chce się do niej
zbliżyć najpierw musi zdobyć jej zaufanie i kilka informacji na jej temat. Na
to jednak również miał opracowany plan. Wymyślił już sposób. Teraz nie chciał
już wyżywać się na młodym chłopaku. Chciał aby ten cierpiał i to bardzo, a żeby
tego dokonać musiał zacząć krzywdzić kogoś, na kim mu zależy. Po długim
zastanowieniu stwierdził, że ona będzie najlepszą kandydatką.
Szykuje się niezła akcja. O.o Nie wiem nawet, co mam napisać o tym rozdziale, po prostu, fajnie, że wszyscy już wiedzą, że Kevin żyje. Myślę, że ci, którzy chcą mu zaszkodzić, to ci, którzy go więzili. ~Gwevinoholiczka.pl
OdpowiedzUsuńMyślę, że masz rację. ;) Z resztą zobaczysz chyba w następnej notce. Ostatnio pisałaś, że ten facet to jego ojczym. Miałaś rację, że się mylisz, ale nie jesteś aż tak daleko. To członek rodziny, ale do tej informacji to u mnie jeszcze daleko. Pozdrawiam.
Usuń