sobota, 28 lutego 2015

Odnaleźć siebie II część 18

Wszedł go gabinetu tak jak zwykle, czyli po prostu stworzył przejście. Zastanawiał się czego Lucyfer od niego chce. Nie zrobiłby mu tej przysługi za darmo. W końcu to piekło, tutaj NIGDY nikomu nie oddano przysługi z czystej życzliwości. Nie możliwym było, aby uczynił to sam władca podziemi, w których każdy jest krętaczem i oszustem, każdy dba tylko i wyłącznie o własne cztery litery i gdzieś ma potrzeby innych. Wiedział, że słono przyjdzie mu za taki prezent zapłacić, tylko jeszcze nie wiedział jak miałby to zrobić.
Przekroczył próg gabinetu i od razu powitał go rozpromieniony uśmiech Szatana.
- I jak Gwendolyn? Zadomowiła się już, zdążyłeś pokazać jej Los Diablos?
- Nie, Kleopatra nam przeszkodziła, właśnie zbieraliśmy się do wyjścia.- warknął, po czym od razu przeszedł do rzeczy.- Czego chcesz w zamian?
- Nie wierzysz w dobroć mego serca?- spytał, udając, że został urażony napastliwością dziewiętnastolatka.- W sumie słusznie, jest jedna rzecz.- przyznał, nie pozwalając mu odpowiedzieć na pytanie.- Otóż wiem z pewnych źródeł, że dwa moje diabły, a mianowicie Nikodem i Rafael szykują bunt przeciw mnie i zbierają wszystkich, którym nie podobają się moje rządy. Ty…
- Oni? Dwa twoje największe przydupasy chcą stanąć przeciwko tobie? Dobre.- zaśmiał się głośno. Nie przeszkadzało mu nawet karcące spojrzenie szefa.
- Ty natomiast jesteś pełen odwagi. Nie lękasz się nawet mnie, chociaż tutaj robi to każdy. Moi byli przyjaciele na pewno będą chcieli cię zwerbować. Chciałbym, abyś w razie ewentualnego starcia stanął po mojej stronie i walczył u mego boku.. No wiesz, przysługa za przysługę.
- Ja cię o żadne przysługi nie prosiłem.- warknął. Co ja będę z tego miał? Przecież Gwen już wie o Piekle, nie zmienisz tego.
- Nie zmienię.- przyznał niechętnie.- Ale śmiertelnicy nie mają prawa do takiej wiedzy, więc jeśli się nie zgodzisz będę musiał pozbawić ją śmiertelności. Naprawdę chcesz odbierać jej taki dar w tak młodym wieku?- spytał chytrze.- Jeśli jednak przystaniesz na moją propozycję, a Gwendolyn obieca zachować wszystko, co kiedykolwiek tutaj zobaczy i usłyszy tylko i wyłącznie dla siebie przyznam jej pobyt tymczasowy na okres sześćdziesięciu sześciu lat, w czasie których będzie mogła odwiedzać Niższą Arkadie, a ty będziesz mógł się z nią widywać na Ziemi, co ty na to?
*~*
Siedziała skulona na kanapie. Naprzeciw niej siedziała Kleopatra, która lustrowała ją przeszywającym wzrokiem, ale to nie zwracało jej najmniejszej uwagi. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę znajduje się w Piekle, że jest coś po śmierci, że Kevin tu na nią czeka. W głowie pojawiało jej się mnóstwo pytań, które znikały po chwili, zastępowane kolejnymi. Dlaczego jej ukochany wybrał zaświaty, które miały być kara za popełnione w życiu błędy.? Przecież nie zrobił nikomu większej krzywdy, od dawna walczył u boku jej i jej kuzyna z potworami. To, co robił w dzieciństwie nie powinno mieć znaczenia. W końcu tych dobrych uczynków było znacznie więcej, niż złych. Później zastanawiała się nad tym dlaczego Kleopatra zabrała ją do Niższej Arkadii, a Szatan zezwolił na spotkanie z ukochanym. Kevin twierdził, że to zabronione, a jako Aleks zawsze powtarzał, że nie może jej zdradzić kim jest, gdyż zabrania mu tego prawo. W takim razie jak to się stało, że teraz była tutaj, przed chwilą skończyła rozmawiać z Kevinem, a naprzeciw niej siedzi dawno zmarła królowa Egiptu.
Wszystko zaczynało jej się mieszać. A może to nie jest prawda, może jej się to wszystko przyśniło. Tak, na pewno zasnęła przy jego nagrobku, a to wszystko to tylko cholernie realistyczny sen, bardzo piękny sen, z którego za chwilę miałaby się obudzić. Tylko, że wcale tego nie chciała, było jej dobrze ze świadomością, że Kevin za chwile skończy rozmowę z Lucyferem i znów będzie mogła usłyszeć jego głos, przytulić, albo przynajmniej zatopić się w jego spojrzeniu. Chwila… No właśnie, z Lucyferem. W tej samej chwili zahuczało jej w głowie pytanie ukochanego i odpowiedź Szatana. Dlaczego się tu znalazła i o czym teraz rozmawiali?
- Dosyć, bo jeszcze mnie od tego głowa zacznie boleć.- Kevin pogada sobie z Lucyferem, a później wszystko ci wyjaśni, a zanim przyjdzie możemy troszkę nad Tobą popracować.- stwierdziła znudzona, przysuwając się bliżej niej.
- Pracować nade mną?- spytała zdziwiona.
- Kochanie, jesteś naprawdę bardzo śliczna, ale gustu nie masz za grosz. Kobieta powinna eksponować swoje walory, Kusić mężczyzn całą sobą i ja cię tego nauczę.- wyjaśniła i posłała jej szeroki uśmiech.- Parę godzin ze mną i będziesz pasowała idealnie do naszego przystojniaka. On potrzebuje kobiety z klasą, a nie szarej myszki, która od kilku lat nie odwiedziła nawet fryzjera, a co dopiero mówić o kosmetyczce, czy sklepów z seksowną bielizną.
- Nie obraź się, ale chyba o wiele lepiej wiem czego potrzeba Kevinowi. Poza tym on nie żyje i nie muszę się dla niego stroić.
- Skarbie, ja chce tylko pomóc. Sprawię, że przestaniesz w końcu wyglądać jak cnotka, a nasz diabełek na nowo się w tobie zakocha. Będziesz po prostu chodzącą seksbombą.- zapewniła, pstrykając palcami. W jednej chwili jej włosy ułożyły się w misterny kok, aby po chwili opaść falami na jej ramiona i znów ułożyć w kok. Na czubku jej głowy pojawił się delikatny, złoty diadem.- To będzie trudniejsze, niż myślałam, ale nie martw się. W kilka, może kilkanaście godzin zmienisz się nie do poznania.- zaśmiała się, gdyż właśnie była w swoim żywiole. Uwielbiała przebieranki, a jeszcze bardziej lubiła, gdy jej „manekin” stawiał choćby najmniejszy opór. Mogła wtedy udowodnić, że je NIGDY nie wolno się sprzeciwiać i ZAWSZE ma rację.
- CO!!!- wrzasnęła zrozpaczona.- Przecież ty tylko pstrykasz palcem. Dlaczego miałabyś przebierać mnie tyle czasu?
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz. Zmiana stroju to pestka, ale dobranie czegoś, co będzie naprawdę seksowne, będzie pasowało do ciebie i zgodzisz się to włożyć naprawdę nie jest łatwym zadaniem. To musi trwać, ale wierz mi, że efekt będzie tego wart.
- Coś czuję, że nie zamierzasz pytać mnie o zgodę.- burknęła coraz bardziej zdenerwowana.
- Cóż, nie zamierzam, ale i tak czeka mnie tu sporo pracy. Siedź spokojnie i daj mi się sobą zaopiekować, to może uda mi się skrócić ten czas o godzinkę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz