Spacerował brzegiem plaży, zastanawiając się nad przyszłością. Ostatnio
coraz częściej miał ochotę powiedzieć ukochanej prawdę o tym kim jest i
dlaczego tak naprawdę się spotkali, miał dosyć okłamywania jej, ale z drugiej
strony gdyby to zrobił, straciłby ostatnią możliwość uczestniczenia w jej
życiu. Już nigdy by jej nie zobaczył, a ona pewnie znów by płakała z jego
powodu, na co nie mógł pozwolić.
Westchnął ciężko i kopnął piasek ze wściekłością. Dlaczego akurat jego
„życie” musi być takie popieprzone? Czemu nie mógł sobie spokojnie siedzieć
teraz przed telewizorem, obejmując ukochaną kobietę i słuchając wrzasków dzieci
dobiegających z pokoju obok? Dlaczego wszystko się schrzaniło, co komu zawinił,
że spotkała go taka kara? Nie potrafił tego pojąć, czuł się coraz bardziej
zagubiony. Już dawno nie było mu tak źle. Lata płynęły, a on powoli
przyzwyczaił się do życia w Piekle, a bycie martwym przestało mu przeszkadzać.
W końcu Niższa Arkadia to kraina wiecznej beztroski, mógł robić co chciał. Mógł
imprezować do białego rana, paląc i pijąc przy tym bez umiaru i nie martwić się
o konsekwencję, bo przecież jednym pstryknięciem palców mógł otrzeźwić swój
umysł, czy wyleczyć swoje płuca, lub wątrobę. Nie musiał się martwic
przyziemnymi rzeczami i do tej pory było mu z tym dobrze, a przynajmniej póki
pozostawał tutaj i nie przychodził na Ziemię. Tam sprawy wyglądały zupełnie
inaczej. Nie potrafił zapomnieć o tym, co zrobił, patrząc na cierpienie
Gwendolyn.
Ostatnio wszystko się jednak zmieniło. Teraz nawet w Piekle gryzł się z
myślami. Zamiast planować kolejną imprezę z diabłami, zamartwiał się o to, co
działo się w tej chwili z jego ukochaną. Nie potrafił zapomnieć o niej choćby
na jeden, krótki moment, a alkoholowe upojenie nie miało sensu, skoro musiał
się z niego otrzeźwiać, nim zdążył zapomnieć o jakichkolwiek problemach. Po
ostatniej wpadce robił to natychmiast po wypiciu kilku drinków, aby tylko
ponownie nie utracić przywilejów. Ponownie westchnął i spojrzał na zachodzące
już słońce. W tym momencie z zamyślenia wyrwał go męski głos, wołający jego
imię.
Odwrócił się gwałtownie i uśmiechnął lekko, po czym ruszył w stronę
wołającego go diabła. Był to Belfegor, jedyny w piekle diabeł, transwestyta i
sekretarka Szatana, który przebierał się za kobietę w celu skuteczniejszego
kuszenia mężczyzn, nim Piekło zaczęło rekrutować diablice. Później mu się to
spodobało i tak mu zostało. Był jednak wiernym przyjacielem każdego, zawsze
życzliwy i serdeczny, a do tego jako jedyny nie wprawiał szefa o wściekłość. Ku
zaskoczeniu poddanych Lucek wybaczał mu prawie wszystko.
- Wyglądasz na zatroskanego.- zauważył na powitanie, a chłopak rzucił mu
tylko smutne spojrzenie, więc diabeł przeszedł od razu do rzeczy.- Lucyfer cię
wzywa, Kevinie. Mówi, że to sprawa nie cierpiąca zwłoki i masz natychmiast się
u niego znaleźć. Poleca ominiecie windy i użycie klucza diabła.- wyjaśnił
spokojnie.
- Aha.- stwierdził obojętnie, biorąc klucz do ręki.- Ciekawe, czego
znowu ode mnie chce. Przecież ostatnio jestem grzeczny. Zacząłem nawet używać
windy, a jemu i tak się nie podoba.- zauważył, wciskając klucz w mur
pobliskiego budynku, który graniczył z plażą. Pomyślał o gabinecie Lucyfera,
przekręcił go sześć razy w lewą stronę, po czym poczekał spokojnie, aż uformują
się drzwi. Najpierw pojawił się lśniący kontur, a następnie czarne, potężne wrota. Nacisnął na
klamkę i przekroczył próg, a za nim ruszył Belfegor.
- Tym razem to nie ja rozrabiam,
naprawdę.- zapewnił i w tej samej chwili usłyszał czyjeś myśli. Myśli, które należały
do Gwen.
Ten głos, Kevin, to naprawdę On.
Pomyślawszy to odwróciła się gwałtownie w jego stronę, a gdy ich
spojrzenia się spotkały po jej policzkach spłynęły łzy.
- Gwen.- szepnął cicho, podchodząc do niej.
- Wiedziałam, wiedziałam, że gdzieś tam jesteś.- powiedziała, wstając,
po czym wtuliła się z niego z całych sił.- Nic się nie zmieniłeś.- dodała, a
później nie powiedziała już niczego. Odsunęła się lekko, złożyła na jego ustach
namiętny pocałunek i znów objęła, jakby w obawie, że gdy tylko go puści, on
gdzieś zniknie i już nigdy się nie zobaczą.
Kevin natomiast stał osłupiały patrząc na zmianę to na Szatana, to na
ukochaną. Ogarnął się dopiero po kilkunastu minutach. Odchrząknął i powiedział
drżącym głosem.
- Wiesz, po śmierci już się człowiek nie starzeje.
Anodytka na początku nie zrozumiała o co mu chodzi, dopiero po chwili
zorientowała się, że chłopak nawiązuje do jej stwierdzenia. Osmozjanin
natomiast odsunął ją lekko od siebie i chwycił za rękę, po czym zwrócił się do
Szatana.
- Dlaczego? Dlaczego ją tu sprowadziłeś?!- spytał wściekły. Wiedział, że
gdyby nie rudowłosa trzymająca go za rękę, już używałby mocy przeciw swojemu
szefowi.
- Później porozmawiamy. Jej myśli strasznie mnie rozpraszają.- warknął,
wskazując na zielonooką.- Wyjaśnij jej wszystko, oprowadź po Los Diablos, a
następnie podrzuć Kleopatrze i wpadnij do mnie, to porozmawiamy.- zaproponował.
Brunet skinął głową, po czym stworzył przejście do sypialni swojej
rezydencji i razem z ukochaną przeszedł na drugą stronę. Usiedli na małżeńskim
łożu, znajdującym się w centrum pomieszczenia. Dziewiętnastolatek przytulił ją
czule, a lewą ręką zaczął delikatnie masować jej kark.
- Dlaczego piekło, nie zasłużyłeś.-szepnęła przez łzy, a on tylko
pocałował ją w czubek głowy.
- Człowiek po śmierci sam wybiera miejsce swojego wiecznego spoczynku.-
wyjaśnił niepewnie, zastanawiając się jak dużo może jej powiedzieć. Z resztą
Piekło jest wspaniałe, sama się przekonasz. Odpocznij, a później wybierzemy się
na mały spacer.
- Nie chcę.- zaprotestowała szybko.- Chcę być przy tobie, tak bardzo
tęskniłam.- wybełkotała i znów się rozpłakała.- To ty, to naprawdę ty. Mam tak
dużo pytań.- pisnęła nienaturalnie wysokim tonem.
- To może pozwól, że wszystko ci opowiem. Wszystko od chwili, gdy
widzieliśmy się po raz ostatni, a może raczej, gdy ty mnie widziałaś po raz
ostatni. Aż do tego momentu, dobrze?- zaproponował, a ona skinęła tylko głową.
- Pamiętasz tamten dzień, w którym cię zostawiłem? Wyszłaś, a ja
zostałem sam…
Wow... Teraz jej wszystko opowie? :O O matko... Mam wrażenie, że ta rozmowa będzie najtrudniejsza w ich życiu, najbardziej bolesna.... Zresztą, taka jest też ich historia w twoim opowiadaniu - trudna i bolesna.... Mam nadzieję, że Gwen zrozumie, a to pewnie nie będzie łatwe. Jejku, teraz będę wyczekiwać następnego rozdziału jak na szpilkach. Świetny rozdział <3 Czekam na ponowne pojawienie się Kleopatry i na ich rozmowę, na wyjaśnienia Kevina. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń