piątek, 4 października 2013

Witajcie!

Piszę już od jakiegoś czasu i postanowiłam umieścić tutaj swoje opowiadanie. Z góry przepraszam za błędy i niedociągnięcia. To mój pierwszy blog tego typu i dopiero się uczę.
Zapraszam na pierwszy rozdział. :)

Odnaleźć siebie część 1.

Dzisiaj kończyła osiemnaście lat. Nie była jednak szczęśliwa. Tego też dnia minęły dwa lata odkąd zaginą jej chłopak i najlepszy przyjaciel. Siedziała teraz na cmentarzu przy jego nagrobku. Była zła. Rok po zaginięciu Kevina i nieudanych poszukiwaniach uznano go za zmarłego. Za dzień jego śmierci przyjęto datę zaginięcia chłopaka, czyli jej szesnaste urodziny. Ona jednak nie chciała się z tym pogodzić. Szukała go przez cały czas. Wierzyła, ze w końcu go odnajdzie.
*** *** ***
Wstała wczesnym rankiem z uśmiechem na ustach. Szybko się umyła i ubrała, po czym zeszła na dół. Tam czekali już na nią jej rodzice. Od razu rzucili się, aby złożyć jej życzenia. Następnie zjedli wspólne śniadanie. Po skończonym posiłku wyszła z domu z zamiarem udania się do garażu chłopaka.
Na miejsce dotarła po około dwudziestu minutach. Zapukała do drzwi budynku. Po krótkiej chwili otworzył jej czarnooki chłopak.
- Witaj kochanie. Wszystkiego najlepszego z okazji szesnastych urodzin.
- Cześć.- Pocałowali się na przywitanie i razem weszli do środka.
- Mam dla ciebie niespodziankę, ale to trochę później. Teraz muszę niestety gdzieś jechać. Będę za godzinę, albo dwie.- z uśmiechem.
- No dobra. Podrzuć mnie tylko do domu.
- Wsiadaj.- Siadając na miejscu kierowcy.
Ona zajęła miejsce obok i wyjechali z garażu. Po krótkiej chwili zatrzymał się pod jej domem.
- Wpadnę po ciebie około szesnastej.- Kiedy wysiadała z auta.
            Była już osiemnasta, a on wciąż nie przyjechał. Młoda anodytka zaczynała się powoli o niego martwic. W końcu postanowiła, że pójdzie do jego domu. Tam też jednak go nie było. Nie zmartwiło jej to jednak, gdyż wiedziała, ze jej ukochany nie przepada za swoim domem ze względu na ojczyma, którego nie znosił. Udała się więc do jego garażu. W środku nie było ani auta, ani osmozjanina.
*** *** ***
 Oderwała wzrok od pomnika. Po jej oczach spływały łzy. Odkąd  razem opuścili jego garaż już go nie zobaczyła. Nie potrafiła jednak pogodzić się z jego śmiercią. Była pewna, że uda jej się go odnaleźć i znów będą szczęśliwi.
Siedziała tam jeszcze przez godzinę. W końcu jednak postanowiła wrócić do domu. Opuściła cmentarz i wsiadła do samochodu, który dostała na siedemnastkę od swoich rodziców. Zatrzymała się pod domem i weszła do środka. O dziwo wszędzie było ciemno.
Zapaliła światło i oniemiała.
Ze wszystkich możliwych zakątków wyskoczyli jej najbliżsi przyjaciele i rodzina.
- Wszystkiego najlepszego!!!- Zawołali chórem na jej widok.
Ona jednak nie zwróciła na nich uwagi. Minęła gości bez słowa i udała się na górę do swojego pokoju. Za nią ruszyła zdziwiona matka rudowłosej.
- Gwen, nieładnie postąpiłaś. Masz dziś urodziny i chcieliśmy zrobić ci niespodziankę.
- A pomyśleliście, że ja nie chce tej niespodzianki? Jak w ogóle możecie się teraz bawić, skoro on jest niewiadomo gdzie i niewiadomo co się z nim dzieje. Dla mnie on żyje. Jak w ogóle mogliście tak szybko zapomnieć? Nie nawiedzę was!- Wściekła wybiegła z domu trzaskając za sobą drzwiami.

2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie, mam nadzieję, że Kevin serio żyje... Zawsze on musi obrywać. ; ; Po pierwszym rozdziale stwierdzam, że idę czytać dalej, bo bardzo ciekawe.
    Tak P.S. Sądzę, że Anodytka/Osmozjanin powinno być z wielkiej litery, bo to nazwa rasy. :) ~ Gwevinoholiczka.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne lecz lekko w nie moim guście.

    OdpowiedzUsuń