Zapraszam na pierwszy rozdział. :)
Odnaleźć siebie część 1.
Dzisiaj kończyła osiemnaście lat. Nie
była jednak szczęśliwa. Tego też dnia minęły dwa lata odkąd zaginą jej chłopak
i najlepszy przyjaciel. Siedziała teraz na cmentarzu przy jego nagrobku. Była
zła. Rok po zaginięciu Kevina i nieudanych poszukiwaniach uznano go za
zmarłego. Za dzień jego śmierci przyjęto datę zaginięcia chłopaka, czyli jej
szesnaste urodziny. Ona jednak nie chciała się z tym pogodzić. Szukała go przez
cały czas. Wierzyła, ze w końcu go odnajdzie.
*** *** ***
Wstała wczesnym rankiem z uśmiechem
na ustach. Szybko się umyła i ubrała, po czym zeszła na dół. Tam czekali już na
nią jej rodzice. Od razu rzucili się, aby złożyć jej życzenia. Następnie zjedli
wspólne śniadanie. Po skończonym posiłku wyszła z domu z zamiarem udania się do
garażu chłopaka.
Na miejsce dotarła po około
dwudziestu minutach. Zapukała do drzwi budynku. Po krótkiej chwili otworzył jej
czarnooki chłopak.
- Witaj kochanie. Wszystkiego
najlepszego z okazji szesnastych urodzin.
- Cześć.- Pocałowali się na
przywitanie i razem weszli do środka.
- Mam dla ciebie niespodziankę, ale
to trochę później. Teraz muszę niestety gdzieś jechać. Będę za godzinę, albo
dwie.- z uśmiechem.
- No dobra. Podrzuć mnie tylko do
domu.
- Wsiadaj.- Siadając na miejscu
kierowcy.
Ona zajęła miejsce obok i wyjechali z
garażu. Po krótkiej chwili zatrzymał się pod jej domem.
- Wpadnę po ciebie około szesnastej.-
Kiedy wysiadała z auta.
Była
już osiemnasta, a on wciąż nie przyjechał. Młoda anodytka zaczynała się powoli
o niego martwic. W końcu postanowiła, że pójdzie do jego domu. Tam też jednak
go nie było. Nie zmartwiło jej to jednak, gdyż wiedziała, ze jej ukochany nie
przepada za swoim domem ze względu na ojczyma, którego nie znosił. Udała się
więc do jego garażu. W środku nie było ani auta, ani osmozjanina.
*** *** ***
Oderwała wzrok od pomnika. Po jej oczach
spływały łzy. Odkąd razem opuścili jego
garaż już go nie zobaczyła. Nie potrafiła jednak pogodzić się z jego śmiercią.
Była pewna, że uda jej się go odnaleźć i znów będą szczęśliwi.
Siedziała tam jeszcze przez godzinę.
W końcu jednak postanowiła wrócić do domu. Opuściła cmentarz i wsiadła do
samochodu, który dostała na siedemnastkę od swoich rodziców. Zatrzymała się pod
domem i weszła do środka. O dziwo wszędzie było ciemno.
Zapaliła światło i oniemiała.
Ze wszystkich możliwych zakątków
wyskoczyli jej najbliżsi przyjaciele i rodzina.
- Wszystkiego najlepszego!!!-
Zawołali chórem na jej widok.
Ona jednak nie zwróciła na nich
uwagi. Minęła gości bez słowa i udała się na górę do swojego pokoju. Za nią
ruszyła zdziwiona matka rudowłosej.
- Gwen, nieładnie postąpiłaś. Masz
dziś urodziny i chcieliśmy zrobić ci niespodziankę.
- A pomyśleliście, że ja nie chce tej
niespodzianki? Jak w ogóle możecie się teraz bawić, skoro on jest niewiadomo
gdzie i niewiadomo co się z nim dzieje. Dla mnie on żyje. Jak w ogóle mogliście
tak szybko zapomnieć? Nie nawiedzę was!- Wściekła wybiegła z domu trzaskając za
sobą drzwiami.
Zapowiada się ciekawie, mam nadzieję, że Kevin serio żyje... Zawsze on musi obrywać. ; ; Po pierwszym rozdziale stwierdzam, że idę czytać dalej, bo bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńTak P.S. Sądzę, że Anodytka/Osmozjanin powinno być z wielkiej litery, bo to nazwa rasy. :) ~ Gwevinoholiczka.pl
Fajne lecz lekko w nie moim guście.
OdpowiedzUsuń