Od wyjazdu rodziców rudowłosej minęły
trzy dni. Dziewczyna pędziła ulicami, aż dostrzegła znajoma postać. Zajechała
jej drogę hamując z piskiem opon.
- A ty dokąd się wybierasz?
- Do nikąd. Poszedłem na spacer.
- Jasne. Dzwonili ze szpitala. Wypis
na żądanie to bardzo zły pomysł.
- Nienawidzę szpitali, wiesz o tym.
- Tak, ale na pewno nie wracasz do
domu, gdzie chcesz się więc podziać?- Chłopak nie odpowiedział. Spuścił tylko
głowę i odwrócił wzrok.- Ja wiem, pojedziesz do mnie. Rodziców nie będzie
miesiąc, a to dosyć długo, abyś zdążył sobie wszystko poukładać.
Kevin protestował tylko przez chwile,
w końcu uległ i pojechał wraz z nią.
Na miejscu dziewczyna przyrządziła mu
coś do jedzenia i zaparzyła mu kawę.
- Nie jestem głodny.- Powiedział
dziwnym tonem.- Chce odpocząć.
- Dobrze. Masz pokój obok mojego.
Możesz iść się położyć.
Nie podziękował, poszedł po prostu na
górę i zamkną się na klucz.
Nastał późny wieczór, a on wciąż nie
wychodził. Zielonooka zaczynała się powoli martwić. Nie wiedziała przecież co
chłopak czuję, ani co
się z nim działo przez ostatnie dwa lata.
Postanowiła pójść i sprawdzić, czy
wszystko w porządku. Weszła na górę i zapukała niepewnie do drzwi.- Kevin to
ja. Otwórz proszę.- Nikt jej nie odpowiedział.- Kevin! Słyszysz mnie,
otwieraj!- Próbowała kilka razy, ale za każdym razem odpowiadała jej tylko
cisza. W końcu nie wytrzymała, i mana otworzyła drzwi. Weszła do środka.
Jej chłopak siedział na łóżku i gapił
się w ścianę pustym wzrokiem. Wydawał się być nieobecny.
- W porządku?- Podeszła powoli i
przytuliła się do niego.
- Nie. Jak ma być dobrze skoro ona
tak łatwo o mnie zapomniała?
- Mówisz o mamie? Ona nie zapomniała.
Po prostu było jej bardzo ciężko.
- Ciężko? Ciężko to było mnie. Nie
masz pojęcia jak się czułem, gdy okazało się, ze wszyscy, na których mi zależy
już dawno o mnie zapomnieli. Nie wiesz co przeżyłem. Wróciłem, ale zostałem
sam.
- Nie. Masz jeszcze mnie. Nigdy o tym
nie zapominaj.- Chwyciła go za rękę.- I masz racje, nie wiem. Bardzo jednak
chce się dowiedzieć. Nic nie mówisz. Rozumiem to, bo po tym, co widziałam na
pewno miejsce, w którym byłeś nie należało do najprzyjemniejszych.
- Faktycznie. Jeśli chodzi o
konkretne miejsce, to nie mam pojęciagdzie byłem, nie wiem tez dlaczego akurat ja i czego
konkretnie chcieli. Jednak masz racje. Fajnie to tam nie było. Ostatnie dwa
lata były najgorsze w moim życiu. Sam nie wiem jak się tam znalazłem. Pamiętam,
że to były twoje szesnaste urodziny. Wracałem już do domu. Jechałem szybko, bo
byłem trochę spóźniony. W pewnym momencie coś walnęło w moje auto. Zarzuciło
nim na bok i zjechałem jakieś dwadzieścia metrów w dół. Potem już byłem tam.
- A tam? Jak tam było?- Zapytała, ale
szybko pożałowała tej decyzji, bo chłopak zrobił się jakiś smutny. Przerzucił
wzrok na ścianę i jakby trochę zbladł.- Wiesz co, jak nie chcesz nie musisz
opowiadać.
- Nie chcę. To trudne, opowiem ci
kiedy indziej.- Ponownie na nią spojrzał.