Wszedł go gabinetu tak jak zwykle, czyli po prostu stworzył przejście. Zastanawiał się czego Lucyfer od niego chce. Nie zrobiłby mu tej przysługi za darmo. W końcu to piekło, tutaj NIGDY nikomu nie oddano przysługi z czystej życzliwości. Nie możliwym było, aby uczynił to sam władca podziemi, w których każdy jest krętaczem i oszustem, każdy dba tylko i wyłącznie o własne cztery litery i gdzieś ma potrzeby innych. Wiedział, że słono przyjdzie mu za taki prezent zapłacić, tylko jeszcze nie wiedział jak miałby to zrobić.
Przekroczył próg gabinetu i od razu powitał go rozpromieniony uśmiech Szatana.- I jak Gwendolyn? Zadomowiła się już, zdążyłeś pokazać jej Los Diablos?
- Nie, Kleopatra nam przeszkodziła, właśnie zbieraliśmy się do wyjścia.- warknął, po czym od razu przeszedł do rzeczy.- Czego chcesz w zamian?
- Nie wierzysz w dobroć mego serca?- spytał, udając, że został urażony napastliwością dziewiętnastolatka.- W sumie słusznie, jest jedna rzecz.- przyznał, nie pozwalając mu odpowiedzieć na pytanie.- Otóż wiem z pewnych źródeł, że dwa moje diabły, a mianowicie Nikodem i Rafael szykują bunt przeciw mnie i zbierają wszystkich, którym nie podobają się moje rządy. Ty…
- Oni? Dwa twoje największe przydupasy chcą stanąć przeciwko tobie? Dobre.- zaśmiał się głośno. Nie przeszkadzało mu nawet karcące spojrzenie szefa.
- Ty natomiast jesteś pełen odwagi. Nie lękasz się nawet mnie, chociaż tutaj robi to każdy. Moi byli przyjaciele na pewno będą chcieli cię zwerbować. Chciałbym, abyś w razie ewentualnego starcia stanął po mojej stronie i walczył u mego boku.. No wiesz, przysługa za przysługę.
- Ja cię o żadne przysługi nie prosiłem.- warknął. Co ja będę z tego miał? Przecież Gwen już wie o Piekle, nie zmienisz tego.
- Nie zmienię.- przyznał niechętnie.- Ale śmiertelnicy nie mają prawa do takiej wiedzy, więc jeśli się nie zgodzisz będę musiał pozbawić ją śmiertelności. Naprawdę chcesz odbierać jej taki dar w tak młodym wieku?- spytał chytrze.- Jeśli jednak przystaniesz na moją propozycję, a Gwendolyn obieca zachować wszystko, co kiedykolwiek tutaj zobaczy i usłyszy tylko i wyłącznie dla siebie przyznam jej pobyt tymczasowy na okres sześćdziesięciu sześciu lat, w czasie których będzie mogła odwiedzać Niższą Arkadie, a ty będziesz mógł się z nią widywać na Ziemi, co ty na to?
*~*
Siedziała skulona na kanapie. Naprzeciw niej siedziała Kleopatra, która lustrowała ją przeszywającym wzrokiem, ale to nie zwracało jej najmniejszej uwagi. Nie mogła uwierzyć, że naprawdę znajduje się w Piekle, że jest coś po śmierci, że Kevin tu na nią czeka. W głowie pojawiało jej się mnóstwo pytań, które znikały po chwili, zastępowane kolejnymi. Dlaczego jej ukochany wybrał zaświaty, które miały być kara za popełnione w życiu błędy.? Przecież nie zrobił nikomu większej krzywdy, od dawna walczył u boku jej i jej kuzyna z potworami. To, co robił w dzieciństwie nie powinno mieć znaczenia. W końcu tych dobrych uczynków było znacznie więcej, niż złych. Później zastanawiała się nad tym dlaczego Kleopatra zabrała ją do Niższej Arkadii, a Szatan zezwolił na spotkanie z ukochanym. Kevin twierdził, że to zabronione, a jako Aleks zawsze powtarzał, że nie może jej zdradzić kim jest, gdyż zabrania mu tego prawo. W takim razie jak to się stało, że teraz była tutaj, przed chwilą skończyła rozmawiać z Kevinem, a naprzeciw niej siedzi dawno zmarła królowa Egiptu.
Wszystko zaczynało jej się mieszać. A może to nie jest prawda, może jej się to wszystko przyśniło. Tak, na pewno zasnęła przy jego nagrobku, a to wszystko to tylko cholernie realistyczny sen, bardzo piękny sen, z którego za chwilę miałaby się obudzić. Tylko, że wcale tego nie chciała, było jej dobrze ze świadomością, że Kevin za chwile skończy rozmowę z Lucyferem i znów będzie mogła usłyszeć jego głos, przytulić, albo przynajmniej zatopić się w jego spojrzeniu. Chwila… No właśnie, z Lucyferem. W tej samej chwili zahuczało jej w głowie pytanie ukochanego i odpowiedź Szatana. Dlaczego się tu znalazła i o czym teraz rozmawiali?
- Dosyć, bo jeszcze mnie od tego głowa zacznie boleć.- Kevin pogada sobie z Lucyferem, a później wszystko ci wyjaśni, a zanim przyjdzie możemy troszkę nad Tobą popracować.- stwierdziła znudzona, przysuwając się bliżej niej.
- Pracować nade mną?- spytała zdziwiona.
- Kochanie, jesteś naprawdę bardzo śliczna, ale gustu nie masz za grosz. Kobieta powinna eksponować swoje walory, Kusić mężczyzn całą sobą i ja cię tego nauczę.- wyjaśniła i posłała jej szeroki uśmiech.- Parę godzin ze mną i będziesz pasowała idealnie do naszego przystojniaka. On potrzebuje kobiety z klasą, a nie szarej myszki, która od kilku lat nie odwiedziła nawet fryzjera, a co dopiero mówić o kosmetyczce, czy sklepów z seksowną bielizną.
- Nie obraź się, ale chyba o wiele lepiej wiem czego potrzeba Kevinowi. Poza tym on nie żyje i nie muszę się dla niego stroić.
- Skarbie, ja chce tylko pomóc. Sprawię, że przestaniesz w końcu wyglądać jak cnotka, a nasz diabełek na nowo się w tobie zakocha. Będziesz po prostu chodzącą seksbombą.- zapewniła, pstrykając palcami. W jednej chwili jej włosy ułożyły się w misterny kok, aby po chwili opaść falami na jej ramiona i znów ułożyć w kok. Na czubku jej głowy pojawił się delikatny, złoty diadem.- To będzie trudniejsze, niż myślałam, ale nie martw się. W kilka, może kilkanaście godzin zmienisz się nie do poznania.- zaśmiała się, gdyż właśnie była w swoim żywiole. Uwielbiała przebieranki, a jeszcze bardziej lubiła, gdy jej „manekin” stawiał choćby najmniejszy opór. Mogła wtedy udowodnić, że je NIGDY nie wolno się sprzeciwiać i ZAWSZE ma rację.
- CO!!!- wrzasnęła zrozpaczona.- Przecież ty tylko pstrykasz palcem. Dlaczego miałabyś przebierać mnie tyle czasu?
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz. Zmiana stroju to pestka, ale dobranie czegoś, co będzie naprawdę seksowne, będzie pasowało do ciebie i zgodzisz się to włożyć naprawdę nie jest łatwym zadaniem. To musi trwać, ale wierz mi, że efekt będzie tego wart.
- Coś czuję, że nie zamierzasz pytać mnie o zgodę.- burknęła coraz bardziej zdenerwowana.
- Cóż, nie zamierzam, ale i tak czeka mnie tu sporo pracy. Siedź spokojnie i daj mi się sobą zaopiekować, to może uda mi się skrócić ten czas o godzinkę…