poniedziałek, 12 stycznia 2015

Odnaleźć siebie II część 10

Był zaskoczony. Nie sądził, że Gwen mogłaby zachować się w taki sposób. Obawiał się, że kobieta będzie wystraszona, ale nigdy nie spodziewałby się , że może wpaść w taka furię. Poderwał się szybko i podbiegł do rudowłosej. Dwudziestoośmiolatka miała właśnie wymierzyć przeciwnikowi pierwszy cios, lecz nim zdążyła cokolwiek uczynić stanął między nią, a jej niedoszłą ofiarą.
- Aleks, odsuń się, nie chcę Cię skrzywdzić.- warknęła.- Nie pozwolę jednak, aby ten dupek uszedł stąd żywy.
- Nie chcę Ci przeszkadzać, tylko Cię chronić. Znam Cię, nie wybaczysz sobie, jeśli…- nie zdążył dokończyć, bo Markus wszedł mu w słowo.
- Twój nowy facet? To już nie prowadzasz się z Kevinem?- spytał z uśmiechem na ustach.
Diabeł wiedział, że jego wuj właśnie popełnił błąd, a swoim zachowaniem, tylko dodatkowo rozwścieczył swoją przeciwniczkę. Rozejrzał się po przerażonych twarzach ludzi, którzy próbowali powoli i dyskretnie opuścić kawiarnię.
- Dosyć tego!- wrzasnął wściekły.- Spójrz na nich, boją się ciebie. Tego chcesz?
- Nie.- szepnęła cicho, po czym otoczyła ich maną i przeniosła do swojego pokoju
Tam usiadła na łóżku i zaczęła cicho szlochać. Kevin westchnął cicho, usiadł obok niej i objął ja lekko.
- Przepraszam, nie chciałem, żeby ten dzień tak wyglądał.- szepnął cicho do ucha kobiety.
Czuł się okropnie. Nie sądził, że to wszystko będzie wyglądało w taki sposób. Chciał ją tylko uświadomić, a nie wpędzać w dzika histerię. Teraz wiedział, że to był błąd. Myśli Gwen były chaotyczne, ale bez problemu wyczytał z nich, że jest przerażona i wściekła, ale tym razem już nie na Markusa. Była zła na siebie, bo zachowała się w taki sposób. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że źle postąpiła atakując mężczyznę, a w dodatku wystraszyła tych wszystkich ludzi, a nie chciała, żeby ktokolwiek się jej bał.
- Jestem taka beznadziejna.- wyszlochała, wtulając się w ramię mężczyzny,- Gdyby Kev to widział… boże, przecież on by mnie znienawidził. Ale to on, to przez niego mój chłopak nie żyje, on go zniszczył. Ja nie potrafię wybaczyć, miałam nadzieję, że Markus nie żyje, ale skoro tak nie jest, ja… ja musze go zabić Tylko tak mogę zemścić się za to, co stało się lata temu. Ty nie masz pojęcia jaki z niego potwór, jak on nas traktował. Bawił się, dla niego to była tylko gra, śmiał się, patrząc jak jego własny bratanek cierpi. Dla rozrywki zadawał mu ból. Widziałam to i nie umiem… nie chcę mu wybaczyć, on zniszczył moje i Kevina życie. Nigdy tego nie zrozumiesz.
- Rozumiem, lepiej, niż myślisz.- szepnął cicho. Nagle wszystko wróciło. Ten okropny ból, to obrzydzenie i drwiący uśmiech wuja, nienawiść do samego siebie, a w końcu depresja i samobójstwo. Tego nie dało się zapomnieć. W tej jednej chwili poczuł się tak samo jak tego dnia, gdy postanowił odejść od ukochanej i przyjaciół.- Ale to nie jest rozwiązanie.- zaczął, biorąc się w garść.- Nie możesz go zabić tylko dlatego, że Cię skrzywdził.
- Mnie?- spytała podnosząc głos.- Tu nie chodzi o mnie! On skrzywdził Kevina, jedyną osobę, która mi została. Ale tu nie chodzi o to, że jestem sama, bo przecież mam jeszcze mamę. Nie do wybaczenia jest to, że Kevin… on był jeszcze młody, zbyt młody, by umrzeć.
- Wiem, co czujesz, ale dalej uważam, że…
- Wiesz? Ty nic nie wiesz!- wrzasnęła, wstając.- Nie wiesz jak to jest patrzeć jak ukochana osoba jest krzywdzona przez kogoś, kto tak naprawdę powinien ja wspierać, a potem tęsknić każdego dnia, każdego dnia zastanawiać się co mogłam zrobić, aby go nie stracić. Gdybym wtedy nie wyszła z tego pieprzonego domu… To przeze mnie Kevin nie żyje!
- Nie, błagam, nigdy więcej tak nie mów.- poprosił błagalnie.- Nie masz prawa się obwiniać.
- Powinnam być obok niego, a nie zostawiać go samego. Wiedziałam, że cierpi, że mu ciężko, a mimo to poszłam, zostawiłam go z tym. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
Brunet poczuł się jakby ktoś wbijał mu nóż prosto w serce, po czym zaczął nim poruszać rozrywając je na miliony kawałków.
- Nie masz prawa się obwiniać. To przecież on zostawił cię z tym wszystkim samą. Najpierw odebrał rodziców, a później porzucił, to on tak naprawdę zniszczył twoje życie, to jego powinnaś nienawidzić.
- Nigdy więcej tak nie mów!- wrzasnęła w obronie ukochanego.- Nie rozumiesz co czuł. Nigdy nie zaznałeś takiego cierpienia i pewnie nigdy nie zaznasz. Nie potrafisz go zrozumieć, bo tylko czytasz moje myśli, nie jesteś w stanie odczuć tego samego, co ja i tego, co czuł Kevin, gdy postanowił się zabić. Nie masz prawa go obwiniać! W ogóle nie wtrącaj się w nieswoje sprawy, bo tylko wszystko niszczysz!
- Przepraszam.- szepnął cicho.- nie chciałem cię zranić.
- Wiesz co? Wyjdź, wynoś się z mojego domu!- wrzasnęła, nie mogąc się już dłużej powstrzymać.
Złotooki wzruszył tylko ramionami i wyszedł. Nie chciał jej teraz denerwować, a z drugiej strony nie chciał, żeby była teraz sama, ale nie miał wyjścia. Nie mógł bez pozwolenia przebywać w jej mieszkaniu, miał tylko nadzieję, że szybko mu wybaczy i wkrótce znów się spotkają.
Podszedł do ściany jej domu i stworzył na niej przejście do swojej sypialni. Przeszedł przez drzwi i z cichym westchnieniem opadł na łóżko, zatapiając twarz w poduszkach. Czuł się okropnie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak bardzo skrzywdził ukochaną. Nigdy wcześniej nie wyłapał z jej myśli żadnej informacji, która świadczyłaby o tym, że obwinia się o to, co zrobił, a jednak tak było. Nie rozumiał jak mogła go usprawiedliwiać, skoro tak bardzo ja skrzywdził.
Wziął wdech i usiadł na poduszkach, opierając się o wezgłowie łóżka. W jego ręku pojawiła się szklanka z wódką. Bez zastanowienia wypił całą jej zawartość. Wiedział, że topienie smutków w alkoholu jest bez sensu, ale na razie nie miał żadnego lepszego pomysłu, a takie rozwiązanie nawet mu pasowało. Uśmiechnął się ponuro, a szklanka wypełniła się prawie po sam brzeg.  Znów się uśmiechnął i szybko ją opróżnił.

Nie minęło piętnaście minut, a on już był kompletnie pijany. Mógł oczywiście w sekundę wytrzeźwieć, ale taki stan rzeczy nawet mu odpowiadał. Wszystko to, co wróciło do niego podczas rozmowy z rudowłosą teraz magicznie zniknęło. Zapomniał też o niedawnej kłótni i całej złości, która go ogarnęła. Wszystko było proste i przyjemne. Tak bardzo tęsknił za tym uczuciem. Na Ziemi nie pił nigdy, ale tutaj robił to dosyć często. W końcu Piekło to miejsce wiecznej beztroski i niekończących się imprez, tutaj mógł robić wszystko, na co tylko miał ochotę.

1 komentarz:

  1. Hej, hej :) Jejku, wreszcie przeczytałam, trochę mi to zajęło, ale usprawiedliwiam się słabymi ocenami i przymusem robienia dekoracji. A opowiadanie, po prostu... WOW. No, coś fantastycznego. Genialny pomysł z Piekłem, z Alexandrem, tyle nowości, tyle zmian, naprawdę, wszystko było świetnie skonstruowane i wciągnęłam się bez reszty. Czasami szczęka mi opadała, naprawdę. Wybór Kevina po samobójstwie.... Kurczę, w ogóle sam pomysł jest bardzo niespotykany, bardzo wyjątkowy. Gwen mieszkająca z panią Levin, razem tworzyły rodzinę, to mnie po prostu rozczuliło.
    Ja jestem mega zachwycona i nie mogę się doczekać śledzenia dalej tej histrorii. Ten najnowszy rozdział? Szok, że Gwen tak zareagowała, że tyle emocji w niej wybuchło, nie przewidziałam tego, tak, jak Kevin. Ich kłótnia bardzo dynamiczna i bardzo prawdziwa. A końcówka smutna, bo alkohol do niczego nie prowadzi, a przebywanie w stanie słodziutkiego upojenia nie rozwiąże jego problemów. Opowiadanie świetne :) Teraz, gdy już wszystko przeczytałam, pozostaje mi tylko czekać na następną cześć.

    OdpowiedzUsuń