sobota, 3 maja 2014

Ucząc się znów kochać 3

Kilka godzin później osmozjanin wrócił do mieszkania Gwen i od razu poszedł do jej pokoju. Usiadł obok niej na łóżku i spojrzał na nią ze współczuciem. Nie wiedział co tu właściwie robił. Tak bardzo chciał ją nienawidzić, a mimo to strasznie się martwił.
- Co tu robisz?- Spytała niezadowolona z wizyty chłopaka.
- Rozmawiałem z paroma osobami i… Przykro mi.- Powiedział szeptem patrząc jej głęboko w oczy.
- To była moja przyjaciółka.- powiedziała cicho.- To nie fair, że akurat ona musiała zginąć, a nie ten jej chłopak. Przecież to on prowadził.
- A jak zginęła?- Spytał zaciekawiony.
- Wracała z chłopakiem od jego rodziców i wjechali pod pociąg. Dziewczyny z uczelni mówiły, że bardzo cierpiała. Przed śmiercią trzy dni leżała w śpiączce i one twierdzą, że ponoć taka osoba czuje ból, że wie o tym, iż umiera.
- Studiujesz medycynę, tak?- Spytał, a ona potwierdziła skinieniem głowy.- Nie wierz więc w takie bzdury. Gwarantuję Ci, że nie czuła niczego. Nie zaliczyłem nigdy spotkania z pociągiem, ale wiem, co mówię.
- Dzięki.- Powiedziała z wdzięcznością.
- Jeśli chcesz, to możemy pojechać na cmentarz.- Zaproponował.
- Tak, dzięki.- powiedziała i razem wyszli z pokoju.
Udali się na grób przyjaciółki Gwen, gdzie siedzieli przez dobra godzinę, a potem chłopak zaprosił ją na kawę. Rozmawiali  o różnych sprawach, aż w końcu rudowłosa zadała mu dręczące ja pytanie.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły? Odkąd tylko się spotkaliśmy byłeś opryskliwy, a teraz nagle chcesz mi pomóc?
- Nie chcę, ale rozumiem co czujesz. Nie potrzebujesz pomocy, musisz sama sobie z tym poradzić.
- A więc to litość? Nie potrzebuje twojej litości. Radziłam sobie po tym, jak mnie zostawiłeś i teraz też sobie poradzę.
- To nie jest litość… Zaraz, zostawiłem?!- Spytał i nagle cała złość wróciła. Teraz już nie musiał chcieć czuć do niej nienawiści, bo właśnie ją poczuł.- To ty zemną zerwałaś!
- Tak, ale to dlatego, że miałeś mnie w dupie. Ani razu się nie odezwałeś, chociaż obiecałeś. Z resztą nie ważne, bo ja już cię nie potrzebuję.- Warknęła, a on poczuł się przez nią oszukany.
- Przepraszam bardzo, ale ciężko się odezwać, gdy leży się w śpiączce!- Wrzasnął, zostawił pieniądze na stole i po prostu wyszedł. Nie był wściekły, tylko przybity. Nagle wróciło wszystko to, przez co musiał przejść lata temu. Czuł pustkę i zagubienie. Nie rozumiał dlaczego Gwen była dla niego taka podła, dlaczego tak po prostu go skreśliła, gdy tylko nie odpisał na kilka wiadomości. Zdążył już dawno się z tym pogodzić, ale na te pytania nigdy nie uzyskał odpowiedzi i teraz, gdy wytknęła mu tamte czasy poczuł się tak samo jak w chwili, gdy czytał ostatnią wiadomość od niej.
Gwen za to zatkało. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, że mogło po prostu się coś stać, że Kevin wciąż ją wtedy kochał. Teraz doskonale rozumiała jego zachowanie. Sama też by się znienawidziła, gdyby ktoś potraktował ją w taki sposób. Osmozjanin na pewno jej wtedy potrzebował, a ona nie zastanowiła się dlaczego nie dał znaku życia, tylko po prostu go porzuciła. W dodatku zdała sobie nagle sprawę, że skoro chłopak był nieprzytomny, to wysłany przez nią list przeczytał po opuszczeniu szpitala, czyli w chwili, gdy powinna być tuż przy nim.
Po chwili się pozbierała i wróciła do domu. Od razu poszła do pokoju pani Levin i jej męża.
- Co się stało Kevinowi po tym jak wyjechałam?- Spytała już od progu brunetkę.
- Nie rozumiem.- Odpowiedziała zdziwiona.
- Wiem, że był w szpitalu.- wyjaśniła.- Chcę wiedzieć, co się stało.
- Jechał troszkę za szybko i nie zauważył wyjeżdżającego zza zakrętu tira.- Odpowiedziała na pytanie dziewczyny.
Nagle rudowłosa zrozumiała skąd chłopak wiedział, co czuła jej przyjaciółka. Musiał to wiedzieć, skoro przeszedł przez coś podobnego. W tej samej chwili dotarło do niej również, że tak niewiele brakowało, aby umarł, a ona żyłaby w błogiej nieświadomości winiąc go za krzywdy ostatnich dwóch lat.
- A gdzie jechał?!- Nie wiedziała, czemu o to pyta. Może z ciekawości? Zaskoczyła ją jednak reakcja kobiety, która odwróciła nagle od niej wzrok, a potem powiedziała cicho.
- Przykro mi skarbie, ale nie mogę odpowiedzieć na twoje pytanie. Myślę, że tę kwestię powinien wyjaśnić ci sam.
- Proszę, niech mi pani powie.- Poprosiła.
- Nie mogę. Nie chcę, abyś…
- Błagam. On przecież niczego nie zdradzi.
- Jechał na lotnisko. Chciał lecieć z Tobą tutaj.- Wyjaśniła w końcu szeptem.

Gwen zbladła nagle. Niczego nie powiedziała, wpatrywała się tylko pustym wzrokiem w ścianę, aby po chwili poderwać się z miejsca i zamknąć w swoim pokoju.

1 komentarz:

  1. No , gwen będzie miałam teraz wyrzuty sumienia...PROSZĘ NIECH KEV JEJ WYBACZY!!!!

    OdpowiedzUsuń