Kilka godzin później osmozjanin
wrócił do mieszkania Gwen i od razu poszedł do jej pokoju. Usiadł obok niej na
łóżku i spojrzał na nią ze współczuciem. Nie wiedział co tu właściwie robił.
Tak bardzo chciał ją nienawidzić, a mimo to strasznie się martwił.
- Co tu robisz?- Spytała
niezadowolona z wizyty chłopaka.
- Rozmawiałem z paroma osobami i…
Przykro mi.- Powiedział szeptem patrząc jej głęboko w oczy.
- To była moja przyjaciółka.-
powiedziała cicho.- To nie fair, że akurat ona musiała zginąć, a nie ten jej
chłopak. Przecież to on prowadził.
- A jak zginęła?- Spytał
zaciekawiony.
- Wracała z chłopakiem od jego
rodziców i wjechali pod pociąg. Dziewczyny z uczelni mówiły, że bardzo
cierpiała. Przed śmiercią trzy dni leżała w śpiączce i one twierdzą, że ponoć
taka osoba czuje ból, że wie o tym, iż umiera.
- Studiujesz medycynę, tak?- Spytał,
a ona potwierdziła skinieniem głowy.- Nie wierz więc w takie bzdury. Gwarantuję
Ci, że nie czuła niczego. Nie zaliczyłem nigdy spotkania z pociągiem, ale wiem,
co mówię.
- Dzięki.- Powiedziała z
wdzięcznością.
- Jeśli chcesz, to możemy pojechać na
cmentarz.- Zaproponował.
- Tak, dzięki.- powiedziała i razem
wyszli z pokoju.
Udali się na grób przyjaciółki Gwen,
gdzie siedzieli przez dobra godzinę, a potem chłopak zaprosił ją na kawę.
Rozmawiali o różnych sprawach, aż w
końcu rudowłosa zadała mu dręczące ja pytanie.
- Dlaczego jesteś dla mnie miły?
Odkąd tylko się spotkaliśmy byłeś opryskliwy, a teraz nagle chcesz mi pomóc?
- Nie chcę, ale rozumiem co czujesz.
Nie potrzebujesz pomocy, musisz sama sobie z tym poradzić.
- A więc to litość? Nie potrzebuje
twojej litości. Radziłam sobie po tym, jak mnie zostawiłeś i teraz też sobie
poradzę.
- To nie jest litość… Zaraz, zostawiłem?!-
Spytał i nagle cała złość wróciła. Teraz już nie musiał chcieć czuć do niej
nienawiści, bo właśnie ją poczuł.- To ty zemną zerwałaś!
- Tak, ale to dlatego, że miałeś mnie
w dupie. Ani razu się nie odezwałeś, chociaż obiecałeś. Z resztą nie ważne, bo
ja już cię nie potrzebuję.- Warknęła, a on poczuł się przez nią oszukany.
- Przepraszam bardzo, ale ciężko się
odezwać, gdy leży się w śpiączce!- Wrzasnął, zostawił pieniądze na stole i po
prostu wyszedł. Nie był wściekły, tylko przybity. Nagle wróciło wszystko to,
przez co musiał przejść lata temu. Czuł pustkę i zagubienie. Nie rozumiał
dlaczego Gwen była dla niego taka podła, dlaczego tak po prostu go skreśliła,
gdy tylko nie odpisał na kilka wiadomości. Zdążył już dawno się z tym pogodzić,
ale na te pytania nigdy nie uzyskał odpowiedzi i teraz, gdy wytknęła mu tamte
czasy poczuł się tak samo jak w chwili, gdy czytał ostatnią wiadomość od niej.
Gwen za to zatkało. Nigdy nie
zastanawiała się nad tym, że mogło po prostu się coś stać, że Kevin wciąż ją
wtedy kochał. Teraz doskonale rozumiała jego zachowanie. Sama też by się
znienawidziła, gdyby ktoś potraktował ją w taki sposób. Osmozjanin na pewno jej
wtedy potrzebował, a ona nie zastanowiła się dlaczego nie dał znaku życia,
tylko po prostu go porzuciła. W dodatku zdała sobie nagle sprawę, że skoro
chłopak był nieprzytomny, to wysłany przez nią list przeczytał po opuszczeniu
szpitala, czyli w chwili, gdy powinna być tuż przy nim.
Po chwili się pozbierała i wróciła do
domu. Od razu poszła do pokoju pani Levin i jej męża.
- Co się stało Kevinowi po tym jak
wyjechałam?- Spytała już od progu brunetkę.
- Nie rozumiem.- Odpowiedziała
zdziwiona.
- Wiem, że był w szpitalu.- wyjaśniła.- Chcę wiedzieć, co się stało.
- Jechał troszkę za szybko i nie
zauważył wyjeżdżającego zza zakrętu tira.- Odpowiedziała na pytanie dziewczyny.
Nagle rudowłosa zrozumiała skąd
chłopak wiedział, co czuła jej przyjaciółka. Musiał to wiedzieć, skoro
przeszedł przez coś podobnego. W tej samej chwili dotarło do niej również, że
tak niewiele brakowało, aby umarł, a ona żyłaby w błogiej nieświadomości winiąc
go za krzywdy ostatnich dwóch lat.
- A gdzie jechał?!- Nie wiedziała,
czemu o to pyta. Może z ciekawości? Zaskoczyła ją jednak reakcja kobiety, która
odwróciła nagle od niej wzrok, a potem powiedziała cicho.
- Przykro mi skarbie, ale nie mogę
odpowiedzieć na twoje pytanie. Myślę, że tę kwestię powinien wyjaśnić ci sam.
- Proszę, niech mi pani powie.-
Poprosiła.
- Nie mogę. Nie chcę, abyś…
- Błagam. On przecież niczego nie
zdradzi.
- Jechał na lotnisko. Chciał lecieć z
Tobą tutaj.- Wyjaśniła w końcu szeptem.
Gwen zbladła nagle. Niczego nie
powiedziała, wpatrywała się tylko pustym wzrokiem w ścianę, aby po chwili
poderwać się z miejsca i zamknąć w swoim pokoju.
No , gwen będzie miałam teraz wyrzuty sumienia...PROSZĘ NIECH KEV JEJ WYBACZY!!!!
OdpowiedzUsuń