Po piętnastu minutach jazdy w
milczeniu Kevin zatrzymał samochód pod blokiem, w którym mieszkała Gwen.
- Dziękuję za ratunek.- Szepnęła
patrząc mu głęboko w oczy.
- Nie ma za co.- stwierdził.- Zawsze
do usług.
Chwilę później rudowłosa zrobiła coś,
czego by się po sobie nie spodziewała. Nachyliła się delikatnie w stronę
chłopaka i pocałowała go delikatnie, choć namiętnie.
Osmozjanin zatracił się w pocałunku.
Coś w środku wołało do niego, aby odepchnąć od siebie dziewczynę i jak
najszybciej stąd odjechać, ale nie potrafił. W tej chwili nic się dla niego nie
liczyło poza ustami Gwen, które delikatnie napierały na jego własne. Zamiast
się odsunąć oddał pocałunek, lecz zrobił to o wiele namiętniej, niż ona.
Gdy jednak w końcu oderwali się od
siebie obojgu wrócił zdrowy rozsądek. Brunet odwrócił głowę, a zielonooka
wlepiła wzrok w siedzenie fotela.
- Lepiej będzie jak sobie już
pójdziesz.- powiedział cicho.
- Tak, masz rację.- przyznała i
wysiadła z samochodu.
Kevin odjechał, a Gwen jeszcze długo
stała pod blokiem wpatrując się w miejsce, gdzie wcześniej stał samochód jej
byłego chłopaka.
No właśnie. BYŁEGO! Nie miała prawa
go całować. Teraz była przekonana, że chłopak już nigdy się do niej nie
odezwie.
Odkąd wróciła z uczelni cały czas
siedziała w swoim pokoju i wracała myślami do tego, co stało się w aucie. Nie
mogła przestać. Gdy tylko choćby na chwile przymknęła oczy widziała właśnie
Kevina, który całował ją z tak ogromną pasją. Nie wiedziała czy to tylko jej
wybujała wyobraźnia, ale miała wrażenie, że osmozjanin pragnął tego o wiele
bardziej, niż ona sama.
W końcu postanowiła wyjść, aby coś
zjeść i od razu stanęła jak wryta. W kuchni obok pani Levin siedział właśnie
Kev.
- Cześć.- Przywitała go nieśmiało i
od razu się zarumieniła.- Coś się stało, jakiś problem z Czarodziejką?- Spytała
wiedząc, że nie przyszedłby tu bez powodów.
- Nie. Przyjechałem się pożegnać z
mamą.
- Jato pożegnać?!- spytała
zdezorientowana.- Kevin, ja naprawdę cię bardzo przepraszam. To był odruch,
ja…- Zaczęła się tłumaczyć w nadziei, że osmozjanin jednak nie wyjedzie.
- Spokojnie. Nie wyjeżdżam z twojego
powodu. Lecę ze swoim oddziałem na półroczną misję na inną planetę.- Wyjaśnił.
Tak naprawdę przyjął tę propozycję właśnie ze względu na Gwen, ale stwierdził,
że lepiej jej tego nie mówić.
- Ach.- Szepnęła zawiedziona. Nie
wiedziała dlaczego, ale przerażała ja myśl, że mógłby wyjechać aż na pół roku.
Niby nie widzieli się o wiele dłużej, ale teraz czuła, że nie da sobie rady,
jak on wyjedzie.- A kiedy wylatujesz?
- Jeszcze dziś.
Rudowłosa tylko skinęła głową,
zabrała swoją kurtkę i poszła ubrać buty.
- A ty dokąd?- Spytała pani Levin
zdziwiona.
- Na cmentarz.
- Też tam jadę, więc jeśli chcesz, to
mogę cię podrzucić.- Wypalił, choć tak naprawdę wcale nie miał na to ochoty.
- Jasne, dzięki.- Powiedziała.
Gwen odwiedziła grób przyjaciółki, a
Kevin zapalił znicz pod dużym krzyżem na środku cmentarza.
- Dla kogo był ten znicz?- Spytała
zaciekawiona, gdy już wracali do auta.
- Dla taty. Kosmici zniszczyli
wszystko. Włącznie z cmentarzem i grobem mojego ojca.
- No tak.- Przyznała cicho. Miała
dodać coś jeszcze, ale ku jej zaskoczeniu przed nimi jak spod ziemi wyrosła
Czarodziejka.
- Wysłaliście mnie do Nicości!-
Wrzasnęła, a następnie wyszeptała coś pod nosem. W powietrzu pojawił się
niebiesko-czarny wir, który zaczął powoli ich wciągać.. Brunet chwycił jedną ręką jakiś słupek, a drugą Gwen.
- Teraz ja poślę was w jakieś fajne
miejsce.
- Odpuść sobie.- Warknął.- Jesteśmy
hydraulikami. Wypuszczą nas z Nicości.
- Wiem i dlatego wybrałam inne
miejsce.- Zaśmiała się pod nosem i kopnęła osmozjanina w rękę, która trzymał
się słupka. Chłopak rozluźnił uścisk i oboje wraz z Gwen polecieli w wir, który
zniknął chwilę później.
Tak !!!! Super pomysł z tym wirem XD mam nadzieję że będzie namiętnie... hehe (yep jestem zbokiemXdd)
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić coraz ciekawiej. Oby sobie wszystko wyjaśnili i byli ze soba!
OdpowiedzUsuń