czwartek, 27 sierpnia 2015

Ucząc się znów kochać 19

Stała naprzeciw niego ze spuszczoną głową, przyglądając się z uwagą jego butom. Serce waliło jej jak oszalałe, a zegar na ścianie wybijał bezlitosny rytm, który sprawiał, że coraz bardziej się denerwowała. Po jej policzkach spływały łzy, czuła się tak strasznie odrzucona i zawiedziona. Mimo wszystko w głębi duszy liczyła na inną reakcje chłopaka.
On za to wpatrywał się w nią gniewnym wzrokiem, dłonie miał zaciśnięte w pięści, a jego twarz wykrzywiał grymas złości. Uniósł jedna z pięści, jakby chciał ją uderzyć, lecz powstrzymał się w ostatniej chwili i opuścił ją powoli.
- Nie będę jego tatusiem, sama się w to baw.- warknął i odszedł, zostawiając ją samą, odrzuconą, zapłakaną i roztrzęsioną.
*~*
Obudziła się ze łzami w oczach. Właśnie tego przez cały czas się obawiała, że Kevin znienawidził ją i swoje dziecko, gdy tylko pozna prawdę. Dlatego nie mogła mu powiedzieć. Wolała się z nim przyjaźnić, niż stracić raz na zawsze, przecież tak bardzo go kochała.
W chwili gdy tylko t pomyślała do jej pokoju wszedł osmozjanin.
- Gwen, musisz coś zjeść, za godzinę zaczynasz wykłady, odwiozę cię.- powiedział siadając obok niej na łóżku.- płakałaś?- spytał, gdy tylko przyjrzał jej się bliżej. Anodytka dostrzegła jak chłopak przygryza wargę, próbując zapanować nad złością.- Spokojnie maleńka.- szepnął jej do ucha, gładząc po głowie.- Nie ma jej, poszła na rozmowę kwalifikacyjną, szuka pracy, możesz iść do kuchni, ale jeśli nie chcesz to przyniosę śniadanie tutaj, spokojnie.
- To nie o to chodzi.- wyszlochała mu w ramię.- Jak oni będą na mnie patrzeć, obgadywać, później… jak pogodzę później studia i bycie samotną matką?
Czarnooki wzruszył ramionami po czym uśmiechnął się lekko.
- Ludźmi się nie przejmuj. Codziennie będę cię woził na uczelnię i stamtąd zabierał, nie pozwolę, żeby ktoś cię zaczepiał wszystkim możesz śmiało mówić, że to dziecko jest moje, a jak już urodzisz to rodzice ci pomogą, moja mama i Harvey oczywiście również. Zawsze będzie miał kto się nim zająć, będziesz mogła spokojnie dokończyć studia, nie masz czym się przejmować, naprawdę. Wiem, że Gwen, którą znałem lata temu jest gdzieś tam w środku, tamta Gwen dałaby sobie radę. Finansowo również mogę ci pomóc, zarabiam dużo więcej, niż kiedyś, nie będę miał więc z tym problemu.
- Chwila… Chcesz płacić na mnie i dziecko, które nie jest twoje?- spytała zaskoczona.
- Tak, bo…- Przez jeden krótki moment chciał jej wyznać, że ją kocha ponad wszystko na świecie, że pragnąłby aby to jemu urodziła dziecko, że gdyby nie ta ciąża walczyłby o nią choćby i ostatkiem sił, chociażby miał od nowa z jej powodu popadać w depresję i narkotyki, że dla niego jest tego warta, ale powstrzymał się w ostatnim momencie, a zamiast tego wszystkiego wydukał tylko.- W końcu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? To tylko dopóki nie skończysz studiów.- szepnął, po czym stwierdził, że pójdzie zrobić jej śniadanie i wyszedł pospiesznie, nim zdążyła dostrzec łzę na jego policzku. Wiedział, że właśnie zaczyna tracić ją już na zawsze, że teraz mogą być już tylko przyjaciółmi, że wkrótce ją porzuci, ponieważ czuł, że nie będzie potrafił ponownie poradzić sobie z taką stratą.
*~*
Wysiadła z jego samochodu i ruszyła powoli w stronę uczelni, po chwili zawróciła jednak i przytuliła mocno swojego przyjaciela.
- Dziękuję, dziękuję za wszystko.- szepnęła, całując go w policzek, a następnie szybko poszła na wykład, gdyż była już spóźniona.
Usiadł na swoim miejscu w samochodzie, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń. Chciał jej pomóc, naprawdę chciał, ale nie był pewien, czy da radę. Z każdym rankiem budził się ze świadomością, że jest coraz bliżej chwili, w której rozstaną się już na zawsze. Od kliku dni bardzo dużo o tym myślał i w końcu doszedł do wniosku, że bardzo kocha Gwen i nawet ta ciąża niczego nie zmienia, że chciałby z całego serca ponownie stworzyć z nią związek, a nawet zostać prawnym opiekunem jej potomka. Problem jednak tkwił w tym, że zielonooka nie odwzajemniała jego uczucia, czego był pewien w stu procentach. Nie mógł sprawić, aby rudowłosa go kochała, co sprawiało, że był od początku na przegranej pozycji, musiał pogodzić się ze stratą. Niestety nie potrafił, gdyby tylko wiedział co robić, aby choć trochę móc się do niej zbliżyć, przecież tak bardzo ją kochał. Dobijająca była myśl, że już wkrótce mógłby ją stracić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz