poniedziałek, 7 września 2015

Ucząc się znów kochać 20

Tego dnia młoda anodytka nie poszła na uczelnie, gdyż miała wizytę u lekarza. Był to już 16 tydzień ciąży i w końcu miała poznać płeć swojego dziecka. Gdy tylko wróciła do domu zamknęła się w swoim pokoju i poszła spać, nie udzielając wcześniej odpowiedzi na zadane pytanie od matki. Kobieta postanowiła dać jej spokój, ale zmartwiona pani Levin poszła do sypialni dziewczyny. Usiadła obok dwudziestolatki i przytuliła ją czule.
- To co? Powiesz mi czy mam wnuka czy wnuczkę?- spytała, posyłając jej szeroki uśmiech.
- Wnuka.- szepnęła.- Kevin będzie miał synka.- dokończyła, a po jej policzku spłynęła łza.
- Co się dzieje skarbie?- spytała z troską w głosie, mocniej ją przytulając.- Wiesz, że mi możesz zaufać, prawda?
- Kevin mówił pani, że nie jest jego prawdziwym ojcem, prawda?
- Jak to nie jest?- wyrwało jej się zbyt głośno, niż powinno.
- On myśli, że nie znam ojca, że jest to skutek jednonocnej przygody, do ojcostwa przyznał się przed moją mamą, aby mi pomóc.- wyjaśniła, spuszczając wzrok.- Problem w tym, że on nie zdaje sobie sprawy, że to naprawdę jego dziecko. Wiem, że już mnie nie kocha, że zbyt mocno go skrzywdziłam, że tak naprawdę wcale nie chciałby tego dziecka, nie mogę mu powiedzieć, nie chce niszczyć mu życia.- wyszlochała, odwracając wzrok. Spodziewała się, że kobieta będzie wściekła, ta jednak chwyciła ją delikatnie za twarz i zmusiła, aby spojrzała jej prosto w oczy.
- Posłuchaj mnie dziecko. Nie wiem co czuje mój syn, ale jestem przekonana, że chciałby wiedzieć, gdyby miał zostać ojcem. Nawet jeśli to, co było miedzy wami już się wypaliło powinien mieć możliwość podjęcia decyzji. Jeśli nie sprawdzi się w tej roli, przynajmniej go utrzyma, a ja Z Harveyem pomożemy ci w wychowaniu. Na mnie zawsze możesz liczyć, ale obiecaj mi, że z nim porozmawiasz, że powiesz mu prawdę. On ma prawo wiedzieć.- powiedziała spokojnie, po czym znów ją przytuliła.
- Dobrze, skoro pani tak mówi, powiem mu, przysięgam.- obiecała, odwzajemniając uścisk.
Obie siedziały tak przytulone do siebie przez kilka dobrych minut, ale brunetka w końcu poszła szykować obiad.
*~*
Wszyscy już zjedli i opuścili kuchnię, gdzie został już tylko Kevin ze swoją matką, którzy sprzątali po posiłku.
- Słyszałeś już, że będziesz miał syna?- spytała go z uśmiechem. Osmozjanin zawahał się chwilę, po czym, odłożył ostatni wytarty przez siebie talerz na półkę i usiadł przy stole.
- Mamo, możemy porozmawiać?- spytał, a kobieta skinęła głową i zajęła miejsce obok niego.
- Słucham, synu.- zachęciła go do rozmowy.
- Bo widzisz… On naprawdę nie jest moim synem. Zaraz po tym jak poleciałem Gwen wpadła po pijaku z jakimś typem. Jej matka się wściekła, więc… Musiałem coś zrobić, nie mogłem pozwolić aby matka źle ją traktowała, więc wmówiłem jej, że to moje dziecko. Gwen kiedyś bardzo mocno mnie zraniła, wiem ile nas oboje to kosztowało, ile przepłakałaś przeze mnie nocy, wiem, że popełniła błąd idąc na tamtą imprezę, że urodzi dziecko jakiegoś obcego typa, ale… Mamo, ja wciąż ją kocham. Chciałbym, aby znów było jak kiedyś. Co więcej jestem w stanie przysposobić sobie jej dziecko i wychować jak własne, ona jest dla mnie wszystkim, naprawdę wszystkim, tylko, że… Wiesz, ona chyba już tego nie chce, chyba nic do mnie nie czuje.- wyrzucił z siebie jednym tchem. Był tak zdenerwowany, że kobieta ledwo mogła go zrozumieć. Gdy jednak poskładała sobie jego wypowiedź w całość uśmiechnęła się szeroko.
- Wiesz co? Ja myślę, że to jest prostsze, niż myślisz. Porozmawiaj z nią, powiedz jej dokładnie to samo co mnie, a jestem pewna, że wszystko się ułoży, że macie jeszcze szanse. Tylko musisz być z nią szczery.- Powiedziała, po czym wstała, cmoknęła go w policzek i poszła do swojego pokoju. Nim jednak zniknęła za drzwiami rzuciła jeszcze do niego.- odwagi mój synu, wierz mi, że będzie dobrze, ale musisz to zrobić.
Podbudowany przez swoją rodzicielkę postanowił jak najszybciej udać się do Gwen i powiedzieć jej o swoich uczuciach. Liczył się z odrzuceniem, co więcej był pewny, że tak się stanie, ale wiedział, że nigdy sobie nie wybaczy, jeśli nie spróbuje. Zapukał do jej drzwi i nim jeszcze zdążył usłyszeć odpowiedź wszedł do środka, po czym usiadł na łóżku obok zielonookiej.
- Myślę, że musimy porozmawiać.- powiedzieli jednocześnie, po czym wybuchli wesołym śmiechem.
- To może ty pierwszy.- zaproponowała, posyłając mu szeroki uśmiech.
- Niech będzie.- stwierdził, odwzajemniając jej gest.- Wiesz, to, co było kiedyś między nami, myślę, że…
W tym momencie serce podeszło jej do gardła. W głębi duszy czuła, że tak będzie, że właśnie powie jej, że nie potrafi zapomnieć o przeszłości, że szczerze jej nie znosi i chciałby jak najszybciej stąd odejść. Nim, jednak zdążyła usłyszeć gorzką prawdę do jej pokoju wpadł Nathaniel.
- Kevin, lecimy, na bazę hydraulików został dokonany najazd. Porwano naszych najlepszych żołnierzy, my mamy ich ratować.
- Nie może to zaczekać pięciu minut?- warknął rozzłoszczony nagłym wtargnięciem.
- Nie, sprawa jest pilna. Musza być nieźli, skoro udało im się najechać na bazę i uprowadzić naszych najlepszych ludzi, nie ma czasu do stracenia.
- Najlepsi to jesteśmy my, nie zapominaj o tym, więcej pewności siebie. Poza tym zostali już porwani, więc minuta by cię nie zbawiła, ale dobrze. Skoro już jesteś, to lecimy.- stwierdził, zrywając się na równe nogi. Podszedł jeszcze do Gwen i pocałował ją w czubek głowy, a następnie przytulił mocno.- Czekaj na mnie, wrócimy do tej rozmowy, to, co chcę ci przekazać jest bardzo ważne, nie zapominaj, że musimy porozmawiać.- szepnął jej do ucha, a następnie opuścił dom razem z Nathanielem.
Rudowłosa podeszła szybko do okna. Zdążyła jeszcze tylko dostrzec odjeżdżający samochód.
Nie zdążyła powiedzieć mu, że jest ojcem, że bardzo go kocha i chciałaby z całego serca, żeby miał kontakt ze swoim synem. Na tę rozmowę będzie musiała czekać do dnia, w którym jej ukochany wróci ze swojej misji.

1 komentarz: