piątek, 5 września 2014

Ucząc się znów kochać 14

Jeśli są jakieś błędy, to bardzo was przepraszam, ale nie miałam czasu, aby to sprawdzić. :)

Dzieci zatrzymały się tuz przed parą i przyjrzały się zaniepokojone swojemu dziadkowi, który zdążył się już opanować i zaczął zbierać potłuczone szkło z podłogi.
- Dzień dobry.- przywitała się dziewczynka.- Nazywam się Gwen Tennyson.- przedstawiła się grzecznie, patrząc na nich z uśmiechem.- A ten kołek, to mój kuzyn…
- Ben.- Dokończył za rudowłosą dziesięciolatkę.
- Znamy się?- spytał właściciel omnitrixa.
- I tak i nie.- wyjaśniła anodytka.- Chyba popełniłam jakiś błąd i przeniosłam nas o dziesięć lat do tyłu.- stwierdziła, patrząc na obrażoną minę towarzysza.
- Nie, no co ty? A niby po czym to wywnioskowałaś?- sarknął.- Może po tym, że Tennyson jest teraz dziesięcioletnim smarkaczem!
- Że to niby moja wina? Ten twój kamień źle działał!- wrzasnęła wytrącona z równowagi.
- Dobrze działał, tylko kiepska z ciebie czarownica! Nawet się teleportować nie potrafisz!
- Słucham?! Odszczekaj to, ale już, bo inaczej…
- CISZA!- Warknął Max, przypominając im tym, że nie są sami.- Wyjaśnijcie nam co tu robicie i kim jesteście, a kłócić się będziecie trochę później.
- To ona spieprzyła sprawę, więc niech się tłumaczy, ja idę na spacer.- stwierdził oschle, po czym odwrócił się na pięcie i ruszył powolnym krokiem przez łąkę.
*~*
Nathaniel wszedł do mieszkania i usiadł przy stole.
- I co, znalazłeś ich?- pani Levin z Natalią od razu do niego dołączyły, czekając na jakieś informacje.
- Nie. Dzięki Maxowi udało nam się już ustalić, że może być w to zamieszana czarodziejka. Wiecie o kim mówię, tak?
- Nie.- zaprzeczyły jednocześnie.
- Tak.- potwierdził Frank, który wszedł właśnie do kuchni.- To ta przemądrzała, srebrnowłosa panna, która próbuje ciągle wykończyć nasze dzieci, prawda?
- Dokładnie.- przytaknął.- Hydraulicy są teraz w Legerdomenie i starają się od niej wyciągnąć wszystkie niezbędne informacje. Ja przyszedłem przekazać to, co już wiemy i wracam do nich. Obiecuję państwu, że najpóźniej za dwie doby wasze dzieci wrócą do domu.- oznajmił, pożegnał się i poszedł.
*~*
Wędrował już od dobrej godziny, gdy nagle zauważył jakąś postać w oddali. Zakradł się po cichu do niej i chowając się za krzakami przyjrzał jej się dokładnie. Stwór, na którego patrzył był mieszanką przeróżnych potworów. Kevin rozpoznał część z nich i zaklął pod nosem.
- Tennyson musi być gdzieś niedaleko.- warknął stwór pod nosem.- Znajdę go i zabiję.
Levin zaśmiał się pod nosem, wspominając czasy, gdy to on wypowiadał te słowa, po czym  wycofał się powoli, a potem, biegiem ruszył w stronę gruchota. Dotarł tam w niecałe dwadzieścia minut i bez pukania wparował do środka.
- Gwen, mamy problem.- powiedział, patrząc na dziewczynę.
- Już nie.- uspokoiła go.- Wszystko im już wyjaśniłam, Danielu.- zapewniła z naciskiem na ostatnie słowo, dając mu tym do zrozumienia, że nie powiedziała im kim jest jej towarzysz.
- Ale ja wcale nie o tym.- warknął.- Nigdy nie uwierzysz kogo widziałem po drodze. Pamiętasz może ten dzień?
- Nie, nikt z przyszłości mnie nie odwiedzał.- stwierdziła po chwili zastanowienia.
- No dobrze, ale pomijając naszą wizytę, co było tego dnia?
- Ben obrzucił mnie błotem,- zaczęła wyliczać, rzucając przy tym gniewne spojrzenie dziesięciolatkowi- a potem dziadek powiedział, że ma niespodziankę. Okazało się, że upiekł placek z jagodami i zrobił naleśniki. W końcu mogliśmy zjeść coś normalnego, bo do tej pory dziadek gotował tylko te swoje…
- A co było potem?- spytał trochę zniecierpliwiony.
- Mieliśmy już jeść, ale przyleciał…- zrobiła pauzę, patrząc zaniepokojonym wzrokiem na chłopaka.- Widziałeś go?
- Tak, jest blisko i chce go zabić.- odpowiedział na pytanie, patrząc na Bena.
- To co teraz?
- Nic- warknął.- Tennysona z pewnością sobie poradzi, a my musimy poważnie porozmawiać.- dodał, po czym, wziął ją za rękę i pociągnął ją za sobą na dwór.
- Co się stało?- spytała zaciekawiona, ale jego reakcja bardzo ją zdziwiła.

- CO TO MIAŁO BYĆ!- wrzasnął tak ostrym tonem, że aż podskoczyła w miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz