Dzieci zatrzymały się tuz przed parą
i przyjrzały się zaniepokojone swojemu dziadkowi, który zdążył się już opanować
i zaczął zbierać potłuczone szkło z podłogi.
- Dzień dobry.- przywitała się
dziewczynka.- Nazywam się Gwen Tennyson.- przedstawiła się grzecznie, patrząc
na nich z uśmiechem.- A ten kołek, to mój kuzyn…
- Ben.- Dokończył za rudowłosą
dziesięciolatkę.
- Znamy się?- spytał właściciel
omnitrixa.
- I tak i nie.- wyjaśniła anodytka.-
Chyba popełniłam jakiś błąd i przeniosłam nas o dziesięć lat do tyłu.- stwierdziła,
patrząc na obrażoną minę towarzysza.
- Nie, no co ty? A niby po czym to
wywnioskowałaś?- sarknął.- Może po tym, że Tennyson jest teraz dziesięcioletnim
smarkaczem!
- Że to niby moja wina? Ten twój
kamień źle działał!- wrzasnęła wytrącona z równowagi.
- Dobrze działał, tylko kiepska z
ciebie czarownica! Nawet się teleportować nie potrafisz!
- Słucham?! Odszczekaj to, ale już,
bo inaczej…
- CISZA!- Warknął Max, przypominając
im tym, że nie są sami.- Wyjaśnijcie nam co tu robicie i kim jesteście, a
kłócić się będziecie trochę później.
- To ona spieprzyła sprawę, więc
niech się tłumaczy, ja idę na spacer.- stwierdził oschle, po czym odwrócił się
na pięcie i ruszył powolnym krokiem przez łąkę.
*~*
Nathaniel wszedł do mieszkania i
usiadł przy stole.
- I co, znalazłeś ich?- pani Levin z
Natalią od razu do niego dołączyły, czekając na jakieś informacje.
- Nie. Dzięki Maxowi udało nam się
już ustalić, że może być w to zamieszana czarodziejka. Wiecie o kim mówię, tak?
- Nie.- zaprzeczyły jednocześnie.
- Tak.- potwierdził Frank, który
wszedł właśnie do kuchni.- To ta przemądrzała, srebrnowłosa panna, która
próbuje ciągle wykończyć nasze dzieci, prawda?
- Dokładnie.- przytaknął.- Hydraulicy
są teraz w Legerdomenie i starają się od niej wyciągnąć wszystkie niezbędne
informacje. Ja przyszedłem przekazać to, co już wiemy i wracam do nich.
Obiecuję państwu, że najpóźniej za dwie doby wasze dzieci wrócą do domu.-
oznajmił, pożegnał się i poszedł.
*~*
Wędrował już od dobrej godziny, gdy
nagle zauważył jakąś postać w oddali. Zakradł się po cichu do niej i chowając
się za krzakami przyjrzał jej się dokładnie. Stwór, na którego patrzył był mieszanką
przeróżnych potworów. Kevin rozpoznał część z nich i zaklął pod nosem.
- Tennyson musi być gdzieś
niedaleko.- warknął stwór pod nosem.- Znajdę go i zabiję.
Levin zaśmiał się pod nosem,
wspominając czasy, gdy to on wypowiadał te słowa, po czym wycofał się powoli, a potem, biegiem ruszył w
stronę gruchota. Dotarł tam w niecałe dwadzieścia minut i bez pukania wparował
do środka.
- Gwen, mamy problem.- powiedział, patrząc
na dziewczynę.
- Już nie.- uspokoiła go.- Wszystko
im już wyjaśniłam, Danielu.- zapewniła z naciskiem na ostatnie słowo, dając mu
tym do zrozumienia, że nie powiedziała im kim jest jej towarzysz.
- Ale ja wcale nie o tym.- warknął.-
Nigdy nie uwierzysz kogo widziałem po drodze. Pamiętasz może ten dzień?
- Nie, nikt z przyszłości mnie nie
odwiedzał.- stwierdziła po chwili zastanowienia.
- No dobrze, ale pomijając naszą
wizytę, co było tego dnia?
- Ben obrzucił mnie błotem,- zaczęła
wyliczać, rzucając przy tym gniewne spojrzenie dziesięciolatkowi- a potem
dziadek powiedział, że ma niespodziankę. Okazało się, że upiekł placek z
jagodami i zrobił naleśniki. W końcu mogliśmy zjeść coś normalnego, bo do tej
pory dziadek gotował tylko te swoje…
- A co było potem?- spytał trochę
zniecierpliwiony.
- Mieliśmy już jeść, ale przyleciał…-
zrobiła pauzę, patrząc zaniepokojonym wzrokiem na chłopaka.- Widziałeś go?
- Tak, jest blisko i chce go zabić.-
odpowiedział na pytanie, patrząc na Bena.
- To co teraz?
- Nic- warknął.- Tennysona z
pewnością sobie poradzi, a my musimy poważnie porozmawiać.- dodał, po czym,
wziął ją za rękę i pociągnął ją za sobą na dwór.
- Co się stało?- spytała
zaciekawiona, ale jego reakcja bardzo ją zdziwiła.
- CO TO MIAŁO BYĆ!- wrzasnął tak
ostrym tonem, że aż podskoczyła w miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz