Rudowłosa siedziała w swoim pokoju
płacząc. Właśnie skończyła rozmawiać z kuzynem, któremu opowiedziała o
wszystkim. Ktoś wszedł nagle do jej domu bez pukania, a tym kimś okazała się
być jej przyjaciółka.
- Czego tu chcesz? Wynoś się stąd!-
Naskoczyła na dziewczynę.
- Chociaż mnie wysłuchaj.- Poprosiła
siadając obok.- Wcześniej nie wyjdę.
- Masz minutę.- Warknęła.
- Ben uważa, że niańczysz Kevina, jak
małe dziecko, że przez to musi pracować sam. Ja jednak myślę, że powinnaś się
nim zajmować.
- A co to ma do rzeczy?- Znowu
warknęła.
- No bo… Pokłóciłam się z nim o to, a
wczoraj wieczorem pokłóciłam się również z rodzicami. Powiedziałam im, że się
wyprowadzam, ale do Bena nie mogłam iść, a ty miałaś zamknięte. Co miałam
zrobić? Poszłam do Kevina i powiedziałam mu o wszystkim. Pozwolił mi zostać, a
sam pojechał cię szukać, bo uważa, że woli mieć pewność, iż nic ci się nie
stało. Dwie godziny później napisał mi wiadomość, ze jesteś u swojego dziadka,
ale nie wraca do domu. Teraz już wiem, że nad ranem był u moich rodziców, bo
też tam już byłam.
- I co z tego?!
- Zastanów się. Chłopak kocha cię
bardziej niż kogokolwiek na świecie. On bez ciebie nie potrafi żyć i wiem, że
ty bez niego też. Nawet nie wiesz, jak bardzo martwił się tym, że cię może
zranić. Dopiero go odzyskałaś i pozwalasz, abyś znów go straciła.
- Masz rację.- Szepnęła smutno.- On
by mi tego nie zrobił, prawda? Ale co teraz?
- Zadzwoń do niego i proś, aby
wrócił, zanim będzie za późno.
Osiemnastolatka wyjęła z kieszeni
telefon komórkowy i zadzwoniła do chłopaka.
- Kevin, proszę Wróć do domu, musimy
sobie coś wyjaśnić.
- Niby co? Przespałem się z naszą
przyjaciółką i koniec tematu.- Warknął wściekły.
- Proszę.- Szepnęła, a do jej oczu
zaczęły napływać łzy.- Nie chciałam tak cię potraktować. Przyjedź, błagam.
- Już dobrze, będę wieczorem.
- Obiecujesz?
- Tak, ale nie mogę teraz gadać. Będę
na pewno.- Stwierdził, po czym się rozłączył. Brunetka przytuliła przyjaciółkę.
-I co?
- Powiedział, że wróci.
- No widzisz, a następnym razem, jak
sobie coś ubzdurasz, to najpierw nas zapytaj.- Zaśmiała się pod nosem.- Dobrze,
że przynajmniej Ben o niczym nie wie.
- O boże… Ben.- Szepnęła przerażona.
Czarnooki spacerował po lesie i
zastanawiał się nad słowami ukochanej. Martwiło go, że tak szybko dotarło do
niej, że to jedna, wielka pomyłka, a z drugiej strony był szczęśliwy, że się pogodzą i jeszcze dzisiaj wróci do Gwen, bez której nie wyobrażał sobie
swojej przyszłości. Nagle usłyszał za swoimi plecami ciche warknięcie. Odwrócił
się przestraszony i ujrzał przed sobą Gniewa.
- Nie wybaczę ci tego.- znów usłyszał
warknięcie.
- Tennyson!, to nie tak, jak
myślisz.- Powiedział drżącym głosem i cofnął się o krok.
- Już ja ci pokażę, co myślę.
- Proszę, nie.- Szepnął i znowu się
cofnął. Kiedyś postawiłby się przyjacielowi w takiej sytuacji, ale Markus
skutecznie wpoił mu, że lepiej jest prosić i ulegać, niż być zuchwałym i pewnym
siebie.- Błagam nie rób…- Nie skończył, gdyż właśnie wylądował na drzewie i
osunął się na ziemię. Zamiast się ponieść, skulił się tylko przerażony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz