sobota, 15 marca 2014

Odnaleźć siebie część 37

Przepraszam, że dodaję tak późno i oczywiście za to, że w zeszłym tygodniu nie dodałam notki. Jakoś tak wyszło. Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie. ;)


Rudowłosa siedziała w swoim pokoju płacząc. Właśnie skończyła rozmawiać z kuzynem, któremu opowiedziała o wszystkim. Ktoś wszedł nagle do jej domu bez pukania, a tym kimś okazała się być jej przyjaciółka.
- Czego tu chcesz? Wynoś się stąd!- Naskoczyła na dziewczynę.
- Chociaż mnie wysłuchaj.- Poprosiła siadając obok.- Wcześniej nie wyjdę.
- Masz minutę.- Warknęła.
- Ben uważa, że niańczysz Kevina, jak małe dziecko, że przez to musi pracować sam. Ja jednak myślę, że powinnaś się nim zajmować.
- A co to ma do rzeczy?- Znowu warknęła.
- No bo… Pokłóciłam się z nim o to, a wczoraj wieczorem pokłóciłam się również z rodzicami. Powiedziałam im, że się wyprowadzam, ale do Bena nie mogłam iść, a ty miałaś zamknięte. Co miałam zrobić? Poszłam do Kevina i powiedziałam mu o wszystkim. Pozwolił mi zostać, a sam pojechał cię szukać, bo uważa, że woli mieć pewność, iż nic ci się nie stało. Dwie godziny później napisał mi wiadomość, ze jesteś u swojego dziadka, ale nie wraca do domu. Teraz już wiem, że nad ranem był u moich rodziców, bo też tam już byłam.
- I co z tego?!
- Zastanów się. Chłopak kocha cię bardziej niż kogokolwiek na świecie. On bez ciebie nie potrafi żyć i wiem, że ty bez niego też. Nawet nie wiesz, jak bardzo martwił się tym, że cię może zranić. Dopiero go odzyskałaś i pozwalasz, abyś znów go straciła.
- Masz rację.- Szepnęła smutno.- On by mi tego nie zrobił, prawda? Ale co teraz?
- Zadzwoń do niego i proś, aby wrócił, zanim będzie za późno.
Osiemnastolatka wyjęła z kieszeni telefon komórkowy i zadzwoniła do chłopaka.
- Kevin, proszę Wróć do domu, musimy sobie coś wyjaśnić.
- Niby co? Przespałem się z naszą przyjaciółką i koniec tematu.- Warknął wściekły.
- Proszę.- Szepnęła, a do jej oczu zaczęły napływać łzy.- Nie chciałam tak cię potraktować. Przyjedź, błagam.
- Już dobrze, będę wieczorem.
- Obiecujesz?
- Tak, ale nie mogę teraz gadać. Będę na pewno.- Stwierdził, po czym się rozłączył. Brunetka przytuliła przyjaciółkę.
-I co?
- Powiedział, że wróci.
- No widzisz, a następnym razem, jak sobie coś ubzdurasz, to najpierw nas zapytaj.- Zaśmiała się pod nosem.- Dobrze, że przynajmniej Ben o niczym nie wie.
- O boże… Ben.- Szepnęła przerażona.

Czarnooki spacerował po lesie i zastanawiał się nad słowami ukochanej. Martwiło go, że tak szybko dotarło do niej, że to jedna, wielka pomyłka, a z drugiej strony był szczęśliwy, że się pogodzą i jeszcze dzisiaj wróci do Gwen, bez której nie wyobrażał sobie swojej przyszłości. Nagle usłyszał za swoimi plecami ciche warknięcie. Odwrócił się przestraszony i ujrzał przed sobą Gniewa.
- Nie wybaczę ci tego.- znów usłyszał warknięcie.
- Tennyson!, to nie tak, jak myślisz.- Powiedział drżącym głosem i cofnął się o krok.
- Już ja ci pokażę, co myślę.
- Proszę, nie.- Szepnął i znowu się cofnął. Kiedyś postawiłby się przyjacielowi w takiej sytuacji, ale Markus skutecznie wpoił mu, że lepiej jest prosić i ulegać, niż być zuchwałym i pewnym siebie.- Błagam nie rób…- Nie skończył, gdyż właśnie wylądował na drzewie i osunął się na ziemię. Zamiast się ponieść, skulił się tylko przerażony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz