piątek, 28 marca 2014

Odnaleźć siebie część 40

Miałam dodać jutro, ale nie dam rady wejść na bloga, więc postanowiłam wrzucić dzisiaj. Niestety opowiadanie bez szczęśliwego zakończenia. Może innym razem. Za tydzień się pożegnamy, albo zacznę nowe opowiadanie. Mam głowę pełną pomysłów, więc jeśli chcecie, mogę pisać dalej. Pozostawiam decyzję wam. Macie czas do następnej soboty. Zapraszam na ostatnią część. :)
-------------------------------------------------------------------------------
Anodytka od razu ruszyła za ukochanym na dół.
- Stój, musimy pogadać.
- Ja nic nie muszę.- warknął.- Jak będę chciał się wyspowiadać, to pójdę do kościoła.
- Martwię się o ciebie. Musisz pogodzić się z całą ta sytuacją.
- Nie, nie chcę i nie muszę.- Powiedział półszeptem, a ona westchnęła tylko cicho.
- Idę do sklepu, wrócę za pół godziny. Przemyśl sobie wszystko, a potem pogadamy.
- Wątpię.- Burknął gdy tylko za Gwen zamknęły się drzwi.

Dochodziła już północ, a Gwen wciąż nie odbierała od Juli telefonów, więc brunetka postanowiła, że pójdzie sprawdzić, czy przypadkiem coś się nie stało. Drzwi były otwarte, więc weszła bez problemów.
- Gwen!, jesteś w domu!?- Zawołała, ale nikt jej nie odpowiedział.- Gwen!- Krzyknęła jeszcze raz i pobiegła na górę. Zajrzała do sypialni przyjaciółki, ale tam jej nie było. Miała już z powrotem  zejść na dół, gdy usłyszała szloch rudowłosej, który dobiegał z pokoju Kevina. Dziewczyna weszła do sypialni i stanęła jak wryta- Co tu się stało?- Spytała drżącym głosem. Na łóżku było pełno krwi, a anodytka siedziała na samym brzegu płacząc, w ręku trzymała kartkę wyrwaną byle jak z zeszytu. Julia podeszła do niej i wyrwała jej delikatnie papier.
- To nie byłem ja. Przepraszam.- Przeczytała na głos.- Co to jest?- Spytała siadając obok.
- Nie ma go.- Szepnęła przez łzy po raz pierwszy patrząc na przyjaciółkę.- Rozumiesz, on odszedł!
- No właśnie nie rozumiem. Kogo nie ma, kto odszedł?
- Kevin.- szepnęła.- Wyszłam tylko na chwilę, chciałam dać mu czas do namysłu, a kiedy wróciłam, on już nie żył. Zostawił mnie.- Szepnęła i znów zaczęła szlochać.
- Przykro mi- szepnęła i przytuliła przyjaciółkę.- Naprawdę mi przykro.
Nie wiedziała, co powinna jej powiedzieć w takiej sytuacji, więc po prostu milczała. Ją również bardzo zabolała śmierć osmozjanina, bo przecież byli przyjaciółmi. Obie siedziały tak przez kilka godzin, aż w końcu Gwen odezwała się cicho.
- Co ja powiem jego mamie? Przecież gdybym siedziała z nim w domu, to teraz by żył.
- Prawdę. Powiesz, że nie potrafił pogodzić się z całą sytuacją, że wybrał prostszą drogę.
- Ona mnie znienawidzi.
- Nie prawda. Jeśli chcesz, to pojedziemy tam razem, dobrze?
- Dziękuję.- powiedziała cicho.

Od samobójstwa chłopaka minęły dwa dni i Gwen w końcu postanowiła wybrać się do swojego kuzyna. Do domu weszła bez pukania i od razu poszła do pokoju Bena. Nawet nie przywitała się z ciocią Sandrą, która siedziała w salonie. Do szatyna też się nie odezwała. Usiadła tylko na jego łóżku i siedziała przez chwilę w milczeniu.
- Coś się stało?- zapytał zmartwionym głosem.- Rodzice mówili, że wczoraj prosiłaś ich, aby sprzedali twój dom.
- Myślę, że powinieneś tam być.- Wypaliła kompletnie niespodziewanie.
- Gdzie?- Spytał zdezorientowany.
- Na pogrzebie Kevina.- Szepnęła patrząc mu w oczy.
- Gdzie? Przecież jeszcze kilka dni temu…
- Wiem, co było kilka dni temu.- warknęła.- Teraz jednak jest inaczej. Pogrzeb jest jutro o szesnastej.- Powiedziała już spokojniej.
- Co mu się stało?- Spytał cicho, lekko łamiącym się głosem.- I co z tobą i jego matką?
- On popełnił samobójstwo, a ja sprzedaje dom, bo nie chcę być tam sama. Teraz mieszkam z mamą Kevina. Jest jej ciężko, ale stara się tego nie okazywać. A ja? Ja zostałam zupełnie sama. Bez rodziców i bez Kevina. Nie wiem, jak mam sobie teraz poradzić. To boli.- Szepnęła już przez łzy, wiec kuzyn objął ją ramieniem
- Będzie dobrze. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Na mnie i na rodziców.

Epilog:

Gwen nigdy nie znalazła drugiej połówki. Próbowała kilkukrotnie, ale nie dała rady się przełamać, ponieważ mimo iż Kevin był martwy, ona wciąż go kochała.
Ben natomiast nigdy nie wybaczył sobie śmierci przyjaciela. Był przekonany, że gdyby tamtego dnia nie napadł go w lesie, to chłopak żyłby teraz u boku jego kuzynki. Swojego pierwszego szyna nazwał imieniem osmozjanina, a w jego rodzinnym domu, który tworzył z Julią i czwórką swoich dzieci, to dawny przyjaciel był największym bohaterem.
Pani Levin załamała się po stracie jedynego dziecka i nawet ukochany mąż nie mógł tego zmienić. Doszła do siebie dopiero po pół roku dzięki Gwen, którą pokochała, jak własną córkę. Obdarowała ją miłością, której nie mogła dać już Kevinowi.


poniedziałek, 24 marca 2014

Odnaleźć siebie część 39

Następnego dnia koło dziesiątej rano do jej domu wpadł Ben. Szatyn był zdyszany, a po przyjściu zamknął drzwi na klucz.
- Coś się stało?- Spytała zdziwiona wychodząc z kuchni.
- Pupilek Levina za mną łazi od samego rana.
- Co za nieposłuszne zwierze.- Burknęła.- Nie to miał robić.- Zniknęła w kuchni, aby po chwili wyjść z talerzem pełnym kanapek.- Zjesz śniadanie?- Spytała i usiadła na kanapie.
- Słuchaj, przyszedłem, bo… Wiem, że po tym wszystkim nie powinienem prosić o radę akurat ciebie, ale Julia nie daje mi żyć.
- Z tego, co wiem, to się pokłóciliście, tak?
- To nie znaczy, że musiała szukać pocieszenia u twojego kryminalisty!
- Co?- Spytała zdziwiona. Tak bardzo zamartwiała się Kevinem, że zdążyła zapomnieć o całej sprawie z rzekomą zdradą.
- Ja tylko mówię, że mogła ze mną pogadać, zanim do niego poszła.
- Ach, ty o tym. Rozmawiałam z Julią i okazało się, że ona tam tylko nocowała. Byliście pokłóceni, a ja spałam poza domem, więc poszła do Kevina.
- A ty co? Dałaś się już mu przekabacić? Najpierw dzwonisz zapłakana twierdząc, ze ten dupek cię zdradza z moją dziewczyną, a potem twierdzisz, że to pomyłka. Zastanów się!
- Bo to była jedna wielka…- Urwała, bo usłyszała kroki na schodach, a po chwili ujrzała Kevina. Chłopak zbladł, gdy tylko pojawił się na dole i zawrócił pospiesznie.- Mówiłeś, że Lucy cię ściga?- Spytała szeptem po chwili zastanowienia.
- Tak, ale co to ma do rzeczy?
- A to, że robi to na moje polecenie. Jak mogłam od razu się nie domyślić? Wynoś się!
- Co, dlaczego?
- Jak mogłeś go pobić i jeszcze zostawić w tym pieprzonym lesie? Nienawidzę cię! Wynoś się stąd dopóki jestem miła.- Warknęła wściekle, a on po prostu wstał i podszedł do drzwi.
- Zasłużył na to.- Burknął wychodząc.
Rudowłosa wpatrywała się przez chwilę w ścianę, a potem ruszył na górę do pokoju Kevina.
- Jak się czujesz?- Spytała siadając obok niego na łóżku.
- Dobrze.- Wzruszył ramionami.
- Przepraszam.- Wypaliła nagle.- Zadzwoniłam do Bena, ale nie sądziłam, że mógłby ci coś zrobić. Nie chciałam, aby tak to wyszło.
- Nie przepraszaj. Z resztą nie mam żalu, bo na jego miejscu pewnie zrobiłbym to samo. A jeśli chodzi o tamtą noc, to…
- Już wszystko wiem, Julia mi opowiedziała. Po prostu wyciągnęłam złe wnioski.
- Tak, a czego mogłem się spodziewać po tym, jak całowałem się z Julią?
- Mówisz, że nie masz żalu, ale ja miałam wczoraj wrażenie, że jesteś wściekły i to bardzo.
- Tak, ale nie na twojego kuzyna, tylko na siebie. Wciąż chce być hydraulikiem, ale mam wrażenie, że to nie miałoby sensu, skoro boję się nawet Tennysona. Byłem pewien, że Markusowi nigdy nie uda się mnie złamać, a jednak się myliłem, bo dał radę.
- Daj sobie czas. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele.
- Ty nic nie rozumiesz.- Powiedział oskarżycielskim tonem głosu.- Już nic w moim życiu nie będzie takie jak kiedyś, ja nie będę taki jak kiedyś. To, co mnie spotkało na zawsze zmieni moje życie. To już nie jestem ja, a przynajmniej dla mnie.
- Co to ma znaczyć?- Spytała zdziwiona.

- Nic.- Burknął i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą.


Hejka :)
To już przedostatni rozdział, a więc w sobotę wstawię zakończenie tej jakże nudnej opowiastki.Miało być trochę dłuższe, ale zabrakło pomysłów i chcęci. Mam w głowie już tysiąc nowych opowiadań, a piszę ze cztery i postanowiłam przynajmniej jedno zakończyć. A więc do soboty. :)

sobota, 22 marca 2014

Odnaleźć siebie część 38

Było już późno i Gwen coraz bardziej się denerwowała, że Kevin jednak nie przyjdzie do domu.
- A co jeśli on tylko tak powiedział, żebym się odczepiła? Miał być wieczorem, a już zaraz północ.
- Nie przejmuj się, zaraz wróci.- Spróbowała pocieszyć przyjaciółkę.- Ja jednak muszę już lecieć, bo jak już mówiłam byłam u rodziców. Chcą, abym wracała do domu.
Rudowłosa zostawiła tylko kartkę na stole na wypadek, gdyby chłopak jednak pojawił się w domu i zaproponowała Juli, że ją odwiezie. Później miała zamiar poszukać Kevina i przekonać go, żeby wracał razem z nią. Przyjaciółkę wysadziła pod jej domem, a sama pojechała do garażu ukochanego, który okazał się pusty. Zastanawiała się przez chwilę, gdzie mógł pojechać, a potem po prostu namierzyła jego samochód przez GPS i ruszyła we wskazanym kierunku, aż dojechała do lasu daleko poza miastem. Tam stał samochód, który jednak okazał się być pusty. Dziewczyna rozglądała się bezradnie po lesie, aż w końcu dostrzegła, że coś się rusza w oddali.
- Kevin?- Spytała nieśmiało i zrobiła krok w kierunku zbliżającej się postaci.- Kevin, to ty?
- Idź stąd.- Warknął i zrobił krok w tył.
- Nie wygłupiaj się, tylko wracaj do domu.
- Nigdzie nie wracam. Mam was dość.
- Nas?- Spytała zdziwiona i ruszyła w jego kierunku.
- Stój!- Krzyknął, lecz dziewczyna się nie zatrzymała, a nawet przyspieszyła kroku. Brunet zrobił kolejny krok w tył, potknął się o gałąź  i upadł na ziemię.- Nie podchodź, proszę.
- Posłuchaj, ja chcę tylko…- Zatrzymała się nagle patrząc na lubego.- Co ci się stało?- Spytała przerażona zupełnie zapominając o tym, co chciała powiedzieć. Ubranie chłopaka było poszarpane, a on sam miał na całym ciele liczne rany, z których sączyła się krew. Jego twarz była wykrzywiona grymasem bólu, ale w oczach czaiły się nienawiść i obrzydzenie.
- Och Kevin.- Szepnęła kucając obok niego, a następnie wyciągnęła dłoń ku jego twarzy.
- Nie dotykaj mnie!- Odwrócił głowę wyraźnie zły.
- Chcę ci tylko pomóc. Musimy jechać do szpitala.
- Nic mi nie jest.- Warknął i podniósł się powoli.- Żyję.
- Proszę, pojedź chociaż ze mną do domu. Martwię się o ciebie.- Przytuliła go, nim zdążył jakoś zareagować.- Przepraszam za wszystko, kocham cię
- Już dobrze, pojadę za tobą. Nie zostawię tu auta.
Zielonooka tylko westchnęła i wsiadła do jego samochodu twierdząc, że po swój wróci rano, a jemu nie pozwoli prowadzić. Osmozjanin nie protestował. Jechali w milczeniu, a gdy tylko dotarli na miejsce Kevin poszedł do siebie twierdząc, że jest zmęczony i chciałby się wyspać. Gwen ruszyła za nim.
- Pozwól, że najpierw cię opatrzę, dobrze?- Spytała łagodnie.
- Nie.- Burknął i rzucił się na łóżko.- Możesz wyjść?
- Tak, ale najpierw powiedz, co się stało.
- Nic się nie stało.- Warknął i zamknął oczy. Dziewczyna tylko westchnęła i poszła do siebie.
Długo jednak nie mogła zasnąć. Cały czas myślała o Kevinie i o tym, co mogło się stać. Markus co prawda już nie żył, ale Jacob, Alex i Mat mogli chcieć zemsty na brunecie za śmierć szefa. Z drugiej jednak strony z nimi chłopak spokojnie by sobie poradził.

Znowu westchnęła i usiadła na łóżku, aby trochę pomedytować. Po chwili udało jej się porozumieć telepatycznie z Lucyferem, którego poprosiła, aby zwęszył tego, który zaatakował jej ukochanego.

sobota, 15 marca 2014

Odnaleźć siebie część 37

Przepraszam, że dodaję tak późno i oczywiście za to, że w zeszłym tygodniu nie dodałam notki. Jakoś tak wyszło. Mam jednak nadzieję, że mi to wybaczycie. ;)


Rudowłosa siedziała w swoim pokoju płacząc. Właśnie skończyła rozmawiać z kuzynem, któremu opowiedziała o wszystkim. Ktoś wszedł nagle do jej domu bez pukania, a tym kimś okazała się być jej przyjaciółka.
- Czego tu chcesz? Wynoś się stąd!- Naskoczyła na dziewczynę.
- Chociaż mnie wysłuchaj.- Poprosiła siadając obok.- Wcześniej nie wyjdę.
- Masz minutę.- Warknęła.
- Ben uważa, że niańczysz Kevina, jak małe dziecko, że przez to musi pracować sam. Ja jednak myślę, że powinnaś się nim zajmować.
- A co to ma do rzeczy?- Znowu warknęła.
- No bo… Pokłóciłam się z nim o to, a wczoraj wieczorem pokłóciłam się również z rodzicami. Powiedziałam im, że się wyprowadzam, ale do Bena nie mogłam iść, a ty miałaś zamknięte. Co miałam zrobić? Poszłam do Kevina i powiedziałam mu o wszystkim. Pozwolił mi zostać, a sam pojechał cię szukać, bo uważa, że woli mieć pewność, iż nic ci się nie stało. Dwie godziny później napisał mi wiadomość, ze jesteś u swojego dziadka, ale nie wraca do domu. Teraz już wiem, że nad ranem był u moich rodziców, bo też tam już byłam.
- I co z tego?!
- Zastanów się. Chłopak kocha cię bardziej niż kogokolwiek na świecie. On bez ciebie nie potrafi żyć i wiem, że ty bez niego też. Nawet nie wiesz, jak bardzo martwił się tym, że cię może zranić. Dopiero go odzyskałaś i pozwalasz, abyś znów go straciła.
- Masz rację.- Szepnęła smutno.- On by mi tego nie zrobił, prawda? Ale co teraz?
- Zadzwoń do niego i proś, aby wrócił, zanim będzie za późno.
Osiemnastolatka wyjęła z kieszeni telefon komórkowy i zadzwoniła do chłopaka.
- Kevin, proszę Wróć do domu, musimy sobie coś wyjaśnić.
- Niby co? Przespałem się z naszą przyjaciółką i koniec tematu.- Warknął wściekły.
- Proszę.- Szepnęła, a do jej oczu zaczęły napływać łzy.- Nie chciałam tak cię potraktować. Przyjedź, błagam.
- Już dobrze, będę wieczorem.
- Obiecujesz?
- Tak, ale nie mogę teraz gadać. Będę na pewno.- Stwierdził, po czym się rozłączył. Brunetka przytuliła przyjaciółkę.
-I co?
- Powiedział, że wróci.
- No widzisz, a następnym razem, jak sobie coś ubzdurasz, to najpierw nas zapytaj.- Zaśmiała się pod nosem.- Dobrze, że przynajmniej Ben o niczym nie wie.
- O boże… Ben.- Szepnęła przerażona.

Czarnooki spacerował po lesie i zastanawiał się nad słowami ukochanej. Martwiło go, że tak szybko dotarło do niej, że to jedna, wielka pomyłka, a z drugiej strony był szczęśliwy, że się pogodzą i jeszcze dzisiaj wróci do Gwen, bez której nie wyobrażał sobie swojej przyszłości. Nagle usłyszał za swoimi plecami ciche warknięcie. Odwrócił się przestraszony i ujrzał przed sobą Gniewa.
- Nie wybaczę ci tego.- znów usłyszał warknięcie.
- Tennyson!, to nie tak, jak myślisz.- Powiedział drżącym głosem i cofnął się o krok.
- Już ja ci pokażę, co myślę.
- Proszę, nie.- Szepnął i znowu się cofnął. Kiedyś postawiłby się przyjacielowi w takiej sytuacji, ale Markus skutecznie wpoił mu, że lepiej jest prosić i ulegać, niż być zuchwałym i pewnym siebie.- Błagam nie rób…- Nie skończył, gdyż właśnie wylądował na drzewie i osunął się na ziemię. Zamiast się ponieść, skulił się tylko przerażony.

sobota, 1 marca 2014

Odnaleźć siebie część 36

Gwen po kilku godzinach wyszła z domu pani Levin, a Kevin na prośbę matki został na jedną noc.
Koło pierwszej w nocy obudziło go stukanie do drzwi, więc zwlekł się z łóżka i poszedł otworzyć. W progu domu stała zapłakana Julia.
- Wejdź.- Powiedział zdziwiony i zaprowadził ją do swojego pokoju.- Co się stało?
- Nic, pokłóciłam się z rodzicami, ale nie mogę iść do Bena, bo z nim też się ostatnio pokłóciłam.- Przyznała ze smutkiem.
- Nie będę pytał o co, bo szczerze, to mam to w nosie. Możesz jednak tu zostać, ale dziwne, że nie poszłaś do Gwen.
- Poszłam, ale w domu jest ciemno, a drzwi są zamknięte. Dzwoniłam chyba z pół godziny, ale nie otworzyła.
- Dobra, kładź się, a ja skoczę do domu i sprawdzę co u Gwen. Pewnie śpi, ale wolę się upewnić.- Stwierdził i wyszedł z domu.

Około ósmej rano rudowłosa postanowiła wpaść po drodze od swojego dziadka - u którego z resztą spędziła noc - do Kevina i wrócić z nim do domu. Weszła bez pukania- ostatnio często tak tu wpadała - i udała się do jego pokoju. Na widok przyjaciółki w łóżku chłopaka oniemiała.
- Julia, co ty tu robisz?
- Bo…
- Już jestem, ubieraj się i jedziemy do ciebie.- Z korytarza dobiegł ich głos osmozjanina. Chwilę później chłopak wszedł do pokoju.
- Ty dupku.- Warknęła, po czym walnęła go w twarz.
- Au. Za co to?- Spojrzał na brunetkę i od razu sobie odpowiedział.- Słuchaj, to nie zupełnie tak, jak myślisz.- Chwycił ją za rękę.
- Nie dotykaj mnie!- Wyrwała mu się.- Brzydzę się tobą.- Oszołomiona wybiegła z domu, wsiadła do auta i odjechała.
- Pięknie.- Burknął pod nosem.- Twoi rodzice się martwią.- Zwrócił się do przyjaciółki.- Chcą, abyś wróciła do domu. Ja jadę za Gwen. Jeśli się nie poukłada, to możesz tu wrócić, bo ja i tak na razie się tu nie pokażę.
- Przepraszam.- Wybąkała.
- Daj spokój, to nie twoja wina.- Westchnął tylko i wyszedł.

Szybko dotarł do domu Gwen, ale ta nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Wykrzyczała mu tylko, że jest dupkiem, oraz że nie chce go znać, a następnie kazała się wynosić, choć nawet nie zdążył się wytłumaczyć.

Tak, jak powiedziała, tak zrobił. Po prostu odjechał. Wiedział, ze nie wróci do domu, a przynajmniej póki Julia tam była. Nie wiedział co ma teraz ze sobą zrobić, bo po tym wszystkim co się stało był przekonany, że Gwen mu nie wybaczy, a przecież to dla niej starał się przetrwać w swoim własnym piekle. Co z tego, że w końcu wrócił, skoro jedyna osoba, do której chciał wracać po prostu go nienawidziła?
Długo zastanawiał się nad tym, co teraz należy zrobić, lecz nic nie przychodziło mu do głowy. W końcu stwierdził, że teraz pojedzie do swojego garażu, a wszystkim zacznie się przejmować dopiero później.