Pani Levin nie była szczęśliwa, gdy
tylko zorientowała się, ze córka nie słucha jej próśb i mimo incydentu, który
ją spotkał wyszła z domu tuż po przebudzeniu, ale gdy pod wieczór wróciła z
Aleksandrem cała jej złość po prostu wyparowała.
Od tamtego dnia Gwen z chłopakiem
widywali się niemal codziennie, co bardzo cieszyło brunetkę, która żywiła cichą
nadzieję, że przyjaźń anodytki z przystojnym mężczyzną zmniejszy jej ból, a z
czasem przerodzi się w prawdziwe uczucie.
Z radością witała gościa w domu, a
żegnała go z ogromnym żalem. Odkąd złotooki spotkał rudowłosą po raz pierwszy
ta prawie wcale nie przestawała się uśmiechać. Szybko złapała z nowym
przyjacielem wspólny język i zaczęli spędzać całe dnie na rozmowach.
Mimo wszystko Gwen nie zapomniała o
ukochanym. Aleksander musiał opuścić jej dom przed piątą, aby ona mogła zdążyć
na czas na cmentarz. Nie zdawała sobie oczywiście sprawy, że tak naprawdę on
szedł za nią i jak zwykle obserwował ją z ukrycia.
Teraz jak zwykle siedział za drzewem
i z uśmiechem na ustach słuchał jej opowieści, które z czasem stawały się coraz
weselsze, dzięki czemu odczuwał coraz mniejsze wyrzuty sumienia.
*~*
Szatanowi nie podobało się jednak to,
że młody diabeł spędza tyle czasu z ziemianką. Bał się, że chłopak nie będzie w
stanie utrzymać przez dłuższy czas swojego istnienia w sekrecie przed kobietą,
przez co narazi ich wszystkich na gniew Archanioła Gabriela, któremu już od
dawna nie podobało się to, co działo się w Niższej Arkadii.
Przestraszony tym, że poczynania
Kevina mogą zezłościć tych na górze postanowił działać i już chwile później w
swoim gabinecie miał dwóch zaufanych podwładnych. Były to diabły o imionach
Rafael i Nikodem.
- Mamy problem z naszym Kevinem.-
zaczął, przyglądając się diabłom.- Otóż, nasz przyjaciel chyba zapomniał kim
jest i musimy odświeżyć mu pamięć.- Uśmiechnął się chytrze, po czym
kontynuował.- Kochany diabełek chyba zadurzył się w żywej kobiecie. Z racji, że
to nasz przyjaciel i nie chcemy niszczyć jego szczęścia, pomożemy im się
związać. Ukochana Kevina musi wstąpić w nasze szeregi jeszcze dziś, zrozumiano?
- Mamy ją zabić?- spytali dla
potwierdzenia?
- Idioci!- wrzasnął wściekły.-
Oczywiście, że tak, a później postarać się, żeby trafiła do nas, obdarować mocą
i odesłać do Kevina, jasne?
- Oczywiście.- potwierdzili, po czym
opuścili jego gabinet. Nawet oni, dwaj jego najbardziej zaufani słudzy drżeli
ze strachu, gdy tylko podnosił głos. W całym Piekle tylko jeden diabeł nie
obawiał się Szatana, Kevin Levin.
*~*
Dochodziła ósma wieczór i rudowłosa
anodytka kończyła właśnie kolejną opowieść o tym, co robiła z Aleksandrem.
Dokładnie streściła mu ich wypad na lody, to jak się potknęła i z molo wleciała
do zimnej wody i to, jak złotooki się z niej śmiał, gdy cała mokra wdrapała się
powrotem na drewniany pomost.
Miała już się pożegnać, gdy nagle za
swoimi plecami usłyszała głośny śmiech. Natychmiast przypomniała sobie to, co
wydarzyło się ostatnio i zadrżała za strachu.
- Ty tak serio?- spytał ją wysoki
szatyn o niebieskich oczach. Chłopak był bardzo przystojny. Wyglądał na około
30 lat, miał wysportowana sylwetkę i cudowny uśmiech, a grzywka opadała mu na
oczy. Obok niego stał chłopak o podobnej budowie i identycznej fryzurze, lecz
ten był blondynem o granatowych oczach.- Gadasz do pomnika?
- A wam co do tego?- warknęła,
szykując się do ataku. Wiedziała, że tym razem nie może dać się zaskoczyć.
- Spokojnie.- powiedział blondyn.-
Nazywam się Nikodem, a ten drugi to Rafael, chcemy Ci pomóc.
- Tak? A jaka mam na to gwarancję?
- Żadną, ale co jeśli powiemy Ci, że
możesz znów zobaczyć Kevina?- spytał, uśmiechając się lekko, gdy w jej myślach
usłyszał, że rozważa właśnie jego propozycję i za chwilę na pewno się zgodzi.
- Jeśli zgodzę się z wami porozmawiać
znów go zobaczę, tak?- spytała. Była pewna, że jego dusza gdzieś tam istnieje,
przecież wtedy ją uratował, zesłał jej Aleksandra.
- Nie!- warknął złowieszczo,
podchodząc do nich.- To kłamstwo, zabiją cię i już nigdy się nie spotkamy.- wyjaśnił
złotooki z nadzieją, że go posłucha.-
Zaufaj mi proszę, oni zrobią ci krzywdę.- szepnął, chwytając ją za rękę.
Gwen nie wiedziała co robić. Z jednej
strony chciała spotkać ukochanego, a z drugiej nikt nie dawał jej gwarancji, że
tak będzie, a tutaj miała oddanego przyjaciela. Ufała mu i po dłuższym wahaniu
mocniej ścisnęła jego dłoń, po czym teleportowała się do domu.
Gdy tylko znalazła się w swoim pokoju
przytuliła mocno bruneta, po czym zaszlochała cicho.
- Tak bardzo za nim tęsknię.-
szepnęła jeszcze mocniej wtulając się w przyjaciela.
- Wiem.- potwierdził.- Ale aby go
spotkać musiałabyś umrzeć, a i tak masz tylko 50% szans, że się zobaczycie. Nie
rezygnuj z tego co masz dla tak nikłej szansy, dobrze?
- Dobrze.- wybełkotała przez łzy.
Diabeł pocałował ją lekko w czubek
głowy. Na zewnątrz był spokojny, jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale
w środku cały się gotował, był wściekły
na Lucyfera. Jak on śmie nasyłać tych pożal się boże diabłów na jego ukochaną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz